Gdyby zapytać kogoś z Polski powiatowej, czy niemal pół miliona złotych to jest duża kwota, z pewnością odpowie „tak, bardzo duża”. W Łowiczu, Rawiczu, Małkini czy Ostródzie za takie pieniądze można kupić piękny dom jednorodzinny, lub co najmniej dwa spore mieszkania. To, co dla zwykłego Polaka jest majątkiem, na który musi pracować przez całe życie, dla przedstawicieli kolejnej „wyjątkowej kasty”, to tylko skromny dodatek. I nie wiadomo nadal czy uczciwie pobierany, bo sprawą ma się zająć prokuratura i sąd.

Minister Spraw Zagranicznych Witold Waszczykowski, któremu jako ambasador podlegał bezpośrednio Ryszard Schnepf, poinformował, że w sprawie działań byłego dyplomaty i jego małżonki, dziennikarki telewizji publicznej, pani Doroty Wysockiej-Schnepf, zostały podjęte stosowne czynności, które mogą skończyć się postępowaniem prokuratorskim. Sprawa dotyczy okresu 2008-2016, kiedy to pan ambasador miał służyć ojczyźnie na placówkach w Hiszpanii i USA, a jego małżonka w tym okresie miała być zatrudniana w charakterze dziennikarza telewizyjnego w TVP. I chociaż, jak donoszą media, pani redaktor Wysocka-Schnepf zarabiała w tym okresie od 14,5 do nawet 26 tys. zł. miesięcznie, jej małżonek, zgodnie z notatką z dnia 27.03.2013 r., zwrócił się do ministerstwa spraw zagranicznych z wnioskiem o wypłatę comiesięcznego „dodatku rodzinnego” na utrzymanie żony oraz dzieci. A chodzi tu o kwotę niebagatelną, bo nawet 445 tys. zł, pobraną z MSZ przez państwa Schnepfów. Według ministra Waszczykowskiego mogło w tym przypadku dojść do nadużycia.

„Jeśli udowodnimy, że te pieniądze zostały przejęte niezgodnie z prawem, w sposób nienależyty, to będziemy domagać się ich zwrotu”- zaznaczył pan minister.

Co na to państwo ambasadorstwo? Zgodnie z doniesieniami medialnymi, państwo Schnepf zatrudnili sprawdzonego w ciężkich bojach prawnika, Romana Giertycha, a „Romek” podobno już „pozew napisał”. W międzyczasie Ryszard Schnepf został odwołany z funkcji ambasadora w Waszyngtonie, a pani Dorota Wysocka-Schnepf przestała być dziennikarzem narodowych mediów.

Małżeństwo Schepfów postanowiło odwdzięczyć się zarówno samej umiłowanej ojczyźnie jak i polskim firmom. W lipcu tego roku, były ambasador wystosował list do środowisk akademickich w Stanach Zjednoczonych, donosząc w nim, że w naszym kraju „właśnie narodziła się nowa dyktatura.” Natomiast pani ambasadorowa za pośrednictwem Twittera obwieściła, że „Nie ogląda TVP. Nie ubezpiecza się w PZU. Nie tankuje na Orlenie.” Patriotyzm to iście wyrafinowany.

Jako, że ten tekst ma się ukazać w „portalu poświęconym”, powyższą historię mogę podsumować tylko w jeden sposób: niech Pan Bóg miłosierny uchroni nas wszystkich w przyszłości od takich dyplomatów, którzy w zamian za powierzoną im przez Ojczyznę służbę, z wdzięczności, donoszą na swój kraj obcym państwom, oraz od ich żon-dziennikarek, które pobrawszy wcześniej niebagatelne kwoty, opluwają potem z upodobaniem w mediach społecznościowych firmę, która im płaciła.

Paweł Cybula

Źródła: Twitter, wPolityce