Czy zjednoczenie kościoła prawosławnego na Ukrainie i oddzielenie go od Moskiewskiego Patriarchatu może pomóc w zakończeniu rosyjsko-ukraińskiego konfliktu i doprowadzić do pokoju w tej części Europy? Zdecydowanie tak. I to jest najważniejszy cel trwającej od kilku lat akcji dyplomatycznej, zainicjowanej przez Kijów.

 

Jej uczestnikami są kościoły prawosławne, władze Federacji Rosyjskiej, Watykan, Departament Stanu USA i oczywiście ukraińska dyplomacja. Jeśli dzisiaj pojawiają się głosy krytykujące prezydenta Ukrainy Petra Poroszenkę, ostrzegające, że zjednoczenie kościoła traktuje on jako ważny element trwającej już kampanii prezydenckiej, to są one tylko w niewielkim stopniu słuszne. Prezydent Poroszenko zapewne to rozumie, coraz częściej podkreślając, że rola państwa i jego przedstawicieli jest w całym procesie drugoplanowa.

Powodzenie planu zjednoczenia cerkwi prawosławnych na Ukrainie ma kapitalne znaczenie dla politycznej przyszłości tej części Europy. Wiele zależy też od przebiegu procesu zjednoczenia. Tutaj każdy jego fragment, każde wydarzenie jest bardzo ważne. Rzec by można, im więcej małych dobrych kroków, tym lepiej dla końcowego efektu, tym większe szanse na końcowy sukces.

Dyskurs o zjednoczeniu przebiega na różnych płaszczyznach. Najbardziej widoczna, szczególnie dla międzynarodowej opinii publicznej, jest płaszczyzna polityczna z udziałem prezydentów Ukrainy i Rosji, hierarchów kościelnych (Patriarcha Konstantynopola Bartłomiej, hierarchowie kijowskiego i moskiewskiego patriarchatów), dyplomatów ukraińskich, rosyjskich, amerykańskich, watykańskich. Zapewne kiedyś, trwająca już kilka lat dyplomatyczna batalia z elementami wojny informacyjnej, doczeka się nie jednej dobrej książki czy filmu.

Rosjanie są przeciwni połączeniu cerkwi prawosławnych na Ukrainie w jedną i uznaniu jej odrębności. Rosyjska dyplomacja robi wszystko, by Patriarcha Konstantynopola Bartłomiej nie wydał dekretu o niezależności Ukraińskiej Cerkwi. Wspiera przy tym hierarchów Moskiewskiego Patriarchatu. Jest tu do analizy cała gama ciekawych zdarzeń: dla przykładu, telefon prezydenta Rosji Władimira Putina w czasie jego wizyty w Turcji do Patriarchy Bartłomieja, który nie miał czasu na spotkanie z prezydentem Federacji Rosyjskiej, ale telefon odebrał; czy też wizyta polityków z „Bloku Opozycyjnego”, dawnej Partii Regionów Wiktora Janukowycza, i hierarchów ukraińskiej Cerkwi Moskiewskiego Patriarchatu w Konstantynopolu, twierdzących, że zjednoczenie nie jest potrzebne, a wręcz szkodliwe, zaś dekret Konstantynopola o niezależności od Moskwy wywoła wojnę religijną.

Wizja wojny religijnej pełni kluczową rolę w rosyjskiej narracji, nie tylko o zjednoczeniu prawosławnej cerkwi na Ukrainie. Kreml kwestionuje prawo Ukrainy do własnego, niepodległego, państwa. W strategii Kremla zjednoczenie cerkwi prawosławnej na Ukrainie jest zagrożeniem dla realizacji jego geopolitycznych planów. Kreml i cerkiew moskiewska mają swoich sojuszników w tym dziele – cerkwie syryjską i serbską.

Z dystansem na proces jednoczenia i kanonicznej niepodległości ukraińskiej cerkwi prawosławnej patrzy Watykan. Jeśli poprze cerkiew ukraińską, naruszy kruchą równowagę w relacji Rzym-Moskwa osiągniętą przez Papieża Franciszka i Patriarchę Cyryla w czasie spotkania na Kubie.

Otwartym pozostaje też pytanie o przyszłe relacje silnej ukraińskiej cerkwi prawosławnej z grekokatolikami, którzy od dawna uważają siebie za głównych depozytariuszy ukraińskiej niepodległości. Kreml twierdzi, że w przypadku zjednoczenia nieunikniony będzie konflikt miedzy nimi. W politycznej i dyplomatycznej płaszczyźnie jest zatem kilka szachownic, na których trzeba grać, a przynajmniej wiedzieć co będzie dalej.

Trzeba pamiętać o jeszcze jednym ważnym politycznym graczu, o Departamencie Stanu, który jeszcze w czasach Johna Kerry’ego zauważył, że czynnik religijny może mieć istotne znaczenie w osiągnięciu stabilizacji na wschodzie Europy. Departament Stanu jest zwolennikiem zjednoczenia cerkwi prawosławnej na Ukrainie. Amerykańscy dyplomaci rozmawiają o tym nie tylko z władzami Ukrainy, lecz także z hierarchami Cerkwi Prawosławnej Kijowskiego i Moskiewskiego Patriarchatu w Kijowie, Prawosławnego Kościoła w Grecji.

Kilka miesięcy temu oficjalny Kijów zapowiadał, że dekret (tomos) o autokefalii Ukraińskiej Cerkwi Prawosławnej najprawdopodobniej będzie ogłoszony w 1030 rocznicę Chrztu Rusi w Kijowie. Tak się jednak nie stało. Przedstawiciel Patriarchy Konstantynopola przywiózł do Kijowa deklarację jego ogłoszenia w niedalekiej przyszłości. Przypomniał, że Konstantynopol, jako Kościół macierzysty, podjął już 20 kwietnia uchwałę w sprawie rozpoczęcia procedury na rzecz osiągnięcia ostatecznego celu, jakim jest udzielenie autokefalii Ukraińskiemu Kościołowi Prawosławnemu. „Patriarchat Ekumeniczny jest po waszej stronie i nie będziecie sierotami, gdyż Kościół Matka znajdzie wyjście, aby dołączyć się do waszego rozwoju, waszego sukcesu i waszego wzrastania w wierze Chrystusowej”.

Z okazji rocznicy Chrztu Rusi w Kijowie odbyły się dwie oddzielne procesje, zorganizowane, z jednej strony, przez Ukraiński Kościół Prawosławny Patriarchatu Moskiewskiego (UKP PM), a z drugiej – po raz pierwszy wspólnie, przez formalnie niekanoniczne Ukraińskie Kościoły Prawosławne: Patriarchatu Kijowskiego (UKP PK) i Autokefaliczny (UAKP). W tym drugim marszu, w którym uczestniczyło ponad 65 tys. osób, szli też przedstawiciele władz Ukrainy z prezydentem Petrem Poroszenką na czele. W pierwszym wzięło udział około 20 tysięcy wiernych.

Zwolennicy zjednoczenia uważają, że tak rozkłada się dzisiaj poparcie dla poszczególnych kościołów na Ukrainie. W wyniku rosyjskiej agresji na Krymie i na Wschodzie Ukrainy, a także pod wpływem agresywnej rosyjskiej propagandy wpływy Cerkwi Moskiewskiego Patriarchatu, która wspiera separatystów, wśród wiernych stopniowo zmniejszają się.

Fakt, że Patriarcha Konstantynopola Bartłomiej nie ogłosił dekretu, świadczyć może o tym, iż proces zjednoczenia wymaga jeszcze pracy i usunięcia kolejnych przeszkód, które pojawiły się na jego drodze. Jest to wyzwanie nie tylko dla ukraińskich władz i dyplomacji, lecz także dla wiernych kościoła prawosławnego na Ukrainie. To ostatecznie od ich woli i wyboru będzie zależała przyszłość ukraińskiego kościoła. Stawka jest bardzo wysoka – zakończenie groźnego konfliktu grożącego Ukrainie i Rosji, a także Europie.

Warsaw Institute