Już nie Tel Awiw, ale Jerozolima będzie uznawana przez Stany Zjednoczone za stolicę Izraela. Biały Dom ogłosił, że chce zerwać z fikcją i uznać stan faktyczny. Dziś Donald Trump ogłosi oficjalnie swoją decyzję. Kraje arabskie są w panice, protestuje też Bruksela.


Od strony praktycznej decyzja Donalda Trumpa będzie oznaczać przeniesienie ambasady Stanów Zjednoczonych z Tel Awiwu do Jerozolimy. Obecnie ambasady zdecydowanej większości państw znajdują się właśnie w tym mieście, a nie w stolicy, co jest pokłosiem konfliktu z Palestyńczykami i krytyki wielu państw i organziacji międzynarodowych pod adresem Izraela.

W Tel Awiwie znajduje się też wiele urzędów. Za amerykańską decyzją mogą pójść kolejne i doprowadzić do opuszczenia Tel Awiwu przez większość jednostek administracyjnych i dyplomatycznych. To dla Palestyńczyków nieakceptowalne, bo uznają oni Jerozolimę za swoją stolicę.


Biały Dom otrzymał już protesty od Arabii Saudyjskiej, Egiptu i Hamasu. Ten ostatni zagroził nową intifadą, buntem Palestyńczyków.

Do Trumpa miał też zadzwonić prezydent Francji Emmanuel Macron i ostrzegać go przed uznaniem Jerozolimy za stolicę, co w jego ocenie naruszy ,,kruchy pokój'' w regionie. Z podobnym apelem wystąpił szef niemieckiego MSZ Sigmar Gabriel. Wreszcie szefowa unijnej dyplomacji Federica Moghereini wyraziła obawy o zaostrzenie konfliktu, jeżeli Biały Dom rzeczywiście zdecyduje się na zapowiadany krok.

mod