Joanna Jaszczuk, Fronda.pl: Polska Agencja Prasowa, za „Niezawisimą Gazietą” podała informację o wspólnych ćwiczeniach sił specjalnych Rosji i Białorusi. Pierwsze ćwiczenia, pod Witebskiem, już trwają. Na Białorusi, jak podaje gazeta, w celach ćwiczebnych przebywają tzw. „zielone ludziki”...

Prof. Romuald Szeremietiew, Akademia Sztuki Wojennej: Z dotychczasowych informacji tak naprawdę trudno wywnioskować, czy to jest tylko straszenie, czy przygotowanie do jakiejś większej operacji, np. na terenie jakiegoś państwa sąsiedniego.

Czy Rosja faktycznie może zaatakować. A może Kreml wciąż jeszcze testuje Stany Zjednoczone oraz nowego prezydenta i administrację tego państwa?

Trzeba by wiedzieć, jak Kreml ocenia gotowość Zachodu do reakcji. Jeżeli bowiem przyjąć, że Zachód w dalszym ciągu zachowuje raczej twardą postawę wobec Rosji, to Moskwa nie odważy się na taką operację. Jednak w ostatnim czasie pojawiły się informacje, że prezydent Trump zapowiada stanowcze działania Stanów Zjednoczonych wobec Korei Północnej. Dlatego Kreml może wyciągnąć z tego wnioski, że skoro Amerykanie angażują się na terenie Azji, to dla Rosji otwiera się pole do działań na terenie Europy środkowo-wschodniej. Wówczas wspomniane wyżej zagrożenie może się ziścić. Zresztą wchodzą tu w grę dwie kwestie. Pierwsza: to zajęcie przynajmniej Donbasu, a przypomnijmy, że Rosja zmienia przepisy i będzie masowo rozdawać obywatelstwo rosyjskie mieszkańcom tego okręgu. Podobny manewr zastosowano przed wojną z Gruzją w 2008 roku. Rosja przyznawała wówczas obywatelstwo Osetyjczykom i Abchazom, żyjącym w regionach, które nie uznawały władzy Tbilisi. Może więc teraz potraktować wschodnią Ukrainę jako swoje terytorium, mogłaby je zająć i włączyć do obszaru państwowego Federacji Rosyjskiej. Druga kwestia: czym zakończą się ćwiczenia Zapad 2017 na Białorusi, czy wojska rosyjskie po zakończeniu manewrów opuszczą Białoruś.

Czy Zapad2017 to nadal tylko „zwykłe ćwiczenia” czy może próba uderzenia, agresji w kierunku krajów bałtyckich, w tym i Polski?

Pojawiały się informacje, że w tych ćwiczeniach Rosjanie przerzucają znacznie większe niż kiedykolwiek przedtem ilości sprzętu i wojska – ma w nich uczestniczyć 100 tys. żołnierzy, niektóre źródła mówią nawet od 200 tys. W związku z tym istnieje obawa, czy te wojska tylko będą ćwiczyć, czy może zostaną użyte do zajęcia np. państw nadbałtyckich – takie obawy wyrażają Litwini, Łotysze i  Estończycy. W tej sytuacji  Białoruś stałaby się elementem do wykorzystania militarnego przez Rosję, jeżeli idzie o relacje z Zachodem.

Jak obecnie można ocenić relacje między Rosją a Zachodem? Czy w naszej części Europy możemy czuć się bezpieczni?

To jest kwestia oceny ze rosyjskiej strony na co może sobie pozwolić. A tej oceny nie znamy. Dlatego trudno wyciągać jakieś wnioski, a nie chciałbym bawić się w polityczne spekulacje. Można jedynie domniemywać, jak już wcześniej powiedziałem- jeżeli Stany Zjednoczone miałyby bardziej zaangażować się przeciwko Korei Północnej, to Rosja może uznać, że Amerykanie nie będą w stanie interweniować w naszym regionie. Czyli droga wolna na Wilno, Rygę, czy Tallin. Tym bardziej, że Donald Trump mówił niedawno o podjęciu stanowczych działań w Syrii, a to byłby drugi rejon zaangażowania USA z dala od Europy. Kreml mógłby więc uznać na 100 proc., że Europa środkowo- wschodnia, a co najmniej „nadbałtyka”, jest „do wzięcia”...

Jeśli chodzi o Syrię, to często mówi się, że stała się ona areną starcia między Rosją i USA. Środowiska prorosyjskie oskarżają Stany Zjednoczone o prowadzenie w Syrii wojny z Rosją i Chinami, a komentatorzy nastawieni bardziej sceptycznie do Federacji Rosyjskiej zwracają uwagę, że Putin napędza konflikt do spółki z Assadem, że obaj przywódcy odpowiedzialni są np. za kryzys uchodźczy

Sytuacja w Syrii jest tak zapętlona, że chyba w zasadzie nie trzeba niczego „napędzać”... Prezydent Assad chce zyskać kontrolę nad całym krajem. Opozycja dysponuje znacznymi siłami. Do tego jeszcze obecność radykalnych islamistów, Państwa Islamskiego. Jednak konflikt na osi Rosja – USA rzeczywiście tam rozwija się.

Z jednej strony mamy ćwiczenia i manewry budzące pewien niepokój, z drugiej- konflikt w Donbasie, ale też sytuację w Syrii. Coraz częściej mówi się jednak o jeszcze jednym obszarze wojny, w którym Federacja Rosyjska działa dość prężnie- cyberprzestrzeń. Mniej więcej półtora miesiąca temu rosyjski minister obrony przyznał oficjalnie, że Rosja dysponuje „armią hakerów”

To tylko potwierdzenie ze strony Rosji tego, co było od dawna wiadome, to oczywisty i znany od dawna fakt. Cyberprzestrzeń stała się polem działań wymierzonych w inne państwa i w tej materii w zasadzie nic nowego się nie wydarzyło. Może tylko tyle, że Rosja przyznała oficjalnie, że dysponuje takimi siłami. Tak więc wiedzieliśmy o tym, że je ma, a dziś wiemy, iż mówi o tym, że je ma. Niewiele to zmienia.

Część komentatorów, również w rozmowach z naszym portalem, podkreśla, że w Polsce ten obszar przez lata mocno zaniedbaliśmy

Cyberprzestrzeń jest bardzo pojemną sferą i skoro od pewnego czasu również w Polsce pojawiły się różnego rodzaju koncepcje obrony w cyberprzestrzeni, to, jak rozumiem, państwo polskie dysponuje już odpowiednimi służbami, które są w stanie zablokować działania rosyjskich hakerów.  

Bardzo dziękuję za rozmowę.