Myślę, że Łukaszenka się nie podda. Dlatego nie wiem, co zrobi Kreml, by go usunąć, może będzie musiał go zabić. Pytanie tylko, komu lojalni będą funkcjonariusze sił bezpieczeństwa – Łukaszence czy Putinowi, mówi znany rosyjski politolog i publicysta Andriej Piontkowski w rozmowie z ukraińską gazetą internetową „Narodna Prawda”.

Z jednej strony jesteśmy przyzwyczajeni do szczególnej relacji, wręcz przyjaźni dwóch autorytarnych przywódców, Putina i Łukaszenki. Ale z drugiej strony wydaje się, że ostatnio Putin nagle zmienił podejście do Aleksandra Grigoriewicza. Czego można oczekiwać od stosunków białorusko-rosyjskich?

– To nie zaczęło się wczoraj. To trwa od prawie 20 lat. Pod rządami Jelcyna Moskwa faktycznie poparła zamach stanu na Białorusi, kiedy Łukaszenka wyeliminował innych rywali. Kreml miał nadzieję, że Łukaszenka ogłosi wejście w skład Federacji Rosyjskiej.

Nawet kampania prezydencka Borysa Jelcyna była pod hasłem przywrócenia jedności z Białorusią. A Aleksander G. co roku przybywał na Kreml, podpisywał jakiś dokument, który dotyczył ostatecznej, najgłębszej integracji. Wypijał szklankę wódki, roztrzaskiwał ją pięknym gestem, zabierał 10-12 miliardów dolarów subwencji rocznie i wracał spokojnie do domu.

I ani przez moment nie był gotów zmienić swojej roli dyktatora średniej wielkości europejskiego państwa na stanowisku sekretarza obwodowego w Mińsku lub Pińsku. Tak sobie wyhodował Rosjan i nadal próbuje to robić.

W podręczniku historii Białorusi zostanie nazwany ojcem-założycielem białoruskiej niepodległości. Każdy inny słabszy władca dawno by się złamał pod naciskiem Moskwy. Kreml użył wszystkich metod.

Teraz wzrasta presja, ponieważ Putin musi rzucić coś na szalę „ruskiego miru” po niepowodzeniu planu „Noworosja”. Ale Łukaszenka wciąż się wymyka.

A tak przy okazji, ostatnio w jednym z wywiadów Łukaszenka wprost powiedział, że wywierają na niego presję, zmuszając go do rezygnacji z niezależności, szantażując go cenami ropy, więc nie możemy mówić o braterskich relacjach z Rosją. Manewruje jak chce.

Czy Łukaszenka podda się wreszcie?

Myślę, że Łukaszenka się nie podda. Dlatego nie wiem, co zrobi Kreml, by go usunąć, może będzie musiał go zabić. Jest bardzo prawdopodobne, że w jakiś sposób rozwiążą jego kwestię do 2020 roku, kiedy to zaplanowano na Białorusi wybory prezydenckie (pod koniec 2019 roku będą wybory parlamentarne – red.). Jeśli jutro Łukaszenko ogłosi, że jest obrońcą białoruskiej niepodległości przed rosyjską ekspansją, Białoruś go poprze. To będzie kolejna z jego zasług. W przeciwieństwie do Ukrainy, na Białorusi w 1991 roku nie było takiej świadomości narodowej i państwowej tożsamości.

Na Białorusi większość uważała się za ludność sowiecką, ale przez lata niepodległości wzrosła świadomość Białorusinów. Białorusinom nie spodoba się przyłączenie do Rosji. Pytanie tylko, komu lojalni będą funkcjonariusze sił bezpieczeństwa – Łukaszence czy Putinowi.

To jest pytanie, na które nikt nie zna teraz odpowiedzi. Myślę, że KGB i armia są penetrowane przez ludzi Moskwy. Nie mniej niż było to ze służbami specjalnymi i wojskiem Ukrainy.

Z Andriejem Piontkowskim rozmawiał Aleksandr Kurylienko

Źródło: Kresy24.pl