- Wyłączenie nauki stacjonarnej na dłuższy czas byłoby niezwykle szkodliwe dla dzieci i młodzieży - powiedział minister edukacji Przemysław Czarnek. Wskazał, że resort nie przewiduje zmian w tym zakresie, zaś po lockdownie jest "ogromny problem z kondycją psychiczną dzieci".

- Zwłaszcza (...) w tych regionach, gdzie mamy rzeczywiście bardzo dużą liczbę zakażeń. Natomiast jestem przekonany, że jeśli miałoby do tego dochodzić, to musiałoby dochodzić do wszystkich innych ograniczeń, które znamy z przeszłości z drugiej i trzeciej fali (pandemii). Wszyscy mamy świadomość, że ograniczanie nauki stacjonarnej, wyłączenie jej na dłuższy czas, byłoby niezwykle szkodliwe dla dzieci i młodzieży. Więc jeśliby coś takiego było brane pod uwagę, to pewnie w ostatniej kolejności. Na razie nie przewidujemy takich decyzji i kontynuujemy naukę stacjonarną - mówił Czarnek na falach Polskiego Radia 24.

Dodał, że w przypadku poddania klasy lub całej szkoły 10-dniowej kwarantannie decyzja należy do dyrektora szkoły. Nie jest to zatem systemowe przejście na edukację zdalną.

- Na pewno jest ogromny problem z kwestią kondycji psychicznej dzieci po lockdownie, po okresie nauki zdalnej i izolacji. To obserwujemy w szkołach. Nie jest tak tragicznie jak przewidywano, ale jest źle. Dokładne dane będziemy mieli za kilka tygodni - powiedział Czarnek.

Poinformował także, że obecnie psychologowie z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego i Fundacji Polskiej Akademii Nauk prowadzą badanie, w którym bierze udział kilkaset tysięcy dzieci i młodzieży. Wyniki badania posłużą do stworzenia dodatkowego modelu wsparcia psychologicznego.

- Z drugiej strony wpisujemy właśnie do wykazu prac legislacyjnych ustawę, która ma być podstawą uruchomienia dużo większej liczby etatów psychologów, ale także specjalistów innych dziedzin, choćby pedagogów specjalnych. Na to przeznaczyliśmy kilkaset milionów złotych w projekcie budżetu na przyszły rok - poinformował.

Czarnek odniósł się także do sytuacji dzieci migrantów, którzy nielegalnie przekroczyli granicę z Białorusią.

- Jestem pełen ufności, i to nie tylko teraz, ale jako wojewoda lubelski współpracowałem na co dzień z funkcjonariuszami Straży Granicznej, świetnie wyposażonymi, ale też znakomitymi ludźmi. Wspierajmy Straż Graniczną, wspierajmy nasze wojsko i nasze służby, które na prawdę opiekują się tymi, którzy nielegalnie przedostaną się przez granicę. Przede wszystkim dbają o to, żeby takich nielegalnych przejść przez granice było jak najmniej, albo wcale. I to jest główna troska służb. A jeśli już znajdą się osoby, i to również rodziny z dziećmi, po polskiej stronie i są one rzeczywiście zauważone przez Straż Graniczną, to są one zaopiekowane, tak jak tego wymagają standardy państwa cywilizowanego - ocenił.

Zaapelował także o to, aby "ufać służbom i je wspierać, a nie podkładać im nogi".

jkg/polskie radio 24