W rozmowie z PAP minister spraw zagranicznych, Jacek Czaputowicz odniósł się do możliwego naruszenia przez Francję unijnego prawa w kwestii dopuszczalnego deficytu budżetowego. 

Pytany o sytuację Polski przed zakończeniem negocjacji ws. wieloletniego budżetu Wspólnoty, szef polskiej dyplomacji ocenił, że spór został upolityczniony. 

"Są różnice interesów; część państw, które nie chcą dokładać do unijnego budżetu, używa argumentów mówiących np. o tym, że państwa, które korzystają z funduszy europejskich, nie przestrzegają unijnych standardów, co ma być argumentem na rzecz ich ograniczenia"- stwierdził polityk. Czaputowicz wskazał, że Polski rząd nie widzi "racjonalnych argumentów, aby w sposób zasadniczy ograniczać tradycyjne polityki- wspólną politykę rolną oraz politykę spójności". 

Zdaniem ministra, również spór między Polską a Brukselą o praworządność w naszym kraju ma swoje "drugie dno". Jacek Czaputowicz ocenił, że krytyka Polski w Europie ma na celu również osłabienie jej głosu w negocjacjach budżetowych. 

"Tak definiuję główny problem w relacjach UE-Polska: że elitom europejskim jest bardzo trudno uznać demokratyczny wybór polskiego społeczeństwa"- dodał szef polskiej dyplomacji. W ocenie ministra, dzieje się tak dlatego, że w Komisji Europejskiej nadal zasiadają przedstawiciele byłego obozu rządzącego w Polsce, jak np, komisarz Elżbieta Bieńkowska. Drugi czynnik to skład europarlamentu i zasiadających w nim frakcji. Jako że w najsilniejszej w PE Europejskiej Partii Ludowej są takie ugrupowania, jak Platforma Obywatelska czy PSL, nic dziwnego, że kierownictwo EPP wspiera swoich kolegów partyjnych, licząc na dobry wynik całej frakcji w najbliższych wyborach europejskich, być może również na możliwość wskazania przewodniczącego Komisji Europejskiej. 

"Z kolei wiceszef obecnej Komisji Frans Timmermans jest w innej grupie - Socjalistów i Demokratów - w której zasiadają z kolei europosłowie SLD, którzy mają wpływ na program. Jest oczywiste, że - z przyczyn wynikających z logiki wyborczej - grupy te mają interes w osłabianiu polskiego rządu i wspieraniu opozycji"- ocenił szef MSZ. Rozmówca PAP przekonywał, że zarzuty dotyczące praworządności w Polsce „nie mają odzwierciedlenia w rzeczywistości”, gdyż rząd wykonał orzeczenia TSUE, czy to w kwestii Sądu Najwyższego, czy wycinki Puszczy Białowieskiej.

Odnosząc się do sytuacji w UE szef MSZ wskazał też na zapowiedzi prezydenta Francji Emmanuela Macrona dotyczące m.in. podniesienia minimalnych uposażeń oraz zwolnienia z podatków honorariów za nadgodziny, które - zdaniem Czaputowicza - wiązać się będą z przekroczeniem dopuszczalnego w UE deficytu budżetowego. Polityk zarzucił prezydentowi Francji "złamanie unijnego prawa i standardów", gdyż limit dopuszczalnego deficytu wynosi 3 proc. PKB i już wiadomo,, że Francja go przekroczy, 

"Dziwi, że KE chce przejść nad tym do porządku, a komisarz UE ds. gospodarczych, Pierre Moscovici, mówi: „w tym kontekście to jest zrozumiałe”- ocenił minister, który w tym kontekście przywołał wypowiedź przewodniczącego Komisji, Jean-Claude’a Junckera, który pytany w 2016 r. o to, dlaczego KE stosuje wobec Francji taryfę ulgową ws. deficytu, odparł: „Bo to jest Francja”.

"Innymi słowy on mówi, że niektóre państwa mogą łamać prawo europejskie, a drugie nie. To są podwójne standardy. My przeciwko temu protestujemy i będziemy protestować, bo w interesie Polski leży przejrzysta Unia, gdzie prawo europejskie i standardy są przestrzegane przez wszystkich. Tylko wówczas UE będzie się prawidłowo rozwijała"- ocenił szef polskiej dyplomacji. 

yenn/PAP, Fronda.pl