- Gdy po wyzdrowieniu poszłam do neurologa, który od lat co miesiąc składał mi wizyty domowe, poprosił mnie o dowód osobisty. Potem zapytał, czy mam siostrę bliźniaczkę. Nie chciał wierzyć, że to ja... Gdy mu o wszystkim opowiedziałam, stwierdził, że w cuda może wierzyć, ale cudami leczyć nie może - wpomina uzdrowiona na Jasnej Górze pani Joanny.

To niesamowite zdarzenie miało miejsce 28 stycznia 1979 roku w Kaplicy Cudownego Obrazu na Jasnej Górze. Zdarzył się cud. Pani Janina miała wtedy 29 lat, a w wieku lat 19 zachorowała na pierwszy rzut stwardnienia rozsianego.

Właśnie mija 42 rocznica od cudownego wydarzenia, jakie miało miejsce w Kaplicy Cudownego Obrazu na Jasnej Górze.

- Została uzdrowiona 29-letnia Janina Lach z Łodzi. Uzdrowienie z paraliżu kończyn dolnych jest trwałe. Dokumentacja lekarska stwierdza z bezwzględną pewnością kalectwo do dnia uzdrowienia – czytamy we wpisie na Twiterze JasnaGoraNews. 

- O tych kulach zaczęłam iść w kierunku krat, oddzielających cudowny obraz od wiernych. W pewnym momencie zaczęła bić stamtąd w moim kierunku jasność, poczułam, że ogarnia mnie wielkie ciepło. Zobaczyłam twarz Matki Boskiej, miałam wrażenie, że coś mówi do mnie. Więcej nie pamiętam. Czułam, że jestem w jakiejś ekstazie. Po chwili zobaczyłam, że stoję bez kul. Mała Ewa krzyczała: - Oddajcie mamie kule! – wspomina uzdrowiona kobieta w rozmowie z Dziennikiem Łódzkim.

Zdarzenie to należy do jednego z najgłośniejszych jasnogórskich cudów.

mp/jasnagoranews/dziennik łódzki/dziennik zachodni/twitter/portal tvp info