Portal Fronda.pl: Kard. Gerhard Müller, prefekt Kongregacji Nauki Wiary, wskazując na nauczanie Familiaris consortio Jana Pawła II powiedział, że możliwe jest dopuszczenie rozwodników w nowych związkach do Komunii świętej „w ekstremalnych przypadkach”. O co może tu chodzić?

Ks. prof. Robert Skrzypczak: Mogę próbować tylko intuicyjnie złapać, co miał na myśli strażnik doktryny, prefekt Kongregacji Nauki Wiary. Jan Paweł II w Familiaris consortio nawiązał do sytuacji dwojga małżonków niezwiązanych sakramentalnym węzłem, ale związanych wspólnym wychowywaniem potomstwa, którego są rodzicami. Jeżeli decydują się na życie jak brat i siostra w sytuacji całkowicie wolnej, własnym, nieskrępowanym aktem woli, to mogliby wówczas być dopuszczeniu do sakramentów w Kościele. To regułą sformułowana oficjalnie już po poprzednim synodzie poświęconym rodzinie zwołanym przez papieża Jana Pawła II na początku jego pontyfikatu.

Słowa kard. Müllera nie wskazują więc na chęć wyjścia naprzeciw postulatom kard. Waltera Kaspera?

Postulaty kard. Waltera Kaspera są bardzo trudne. Odwołują się do tak zwanego duszpasterskiego miłosierdzia, ale jednocześnie naruszają coś fundamentalnego w nauczaniu chrześcijańskim. Nierozerwalność jako istotna cecha sakramentu małżeństwa ma źródło w woli samego Pana Jezusa Chrystusa. Póki żyją małżonkowie, małżeństwo sakramentalne nie może być przeniesione na kogoś trzeciego albo powtórzone w innej sytuacji. Sakrament jest przyjmowany dozgonnie – z wyjątkiem sytuacji, które uczyniły ten sakrament nieważnym od samego początku. To na przykład przymus, oszustwo, stwierdzona niedojrzałość emocjonalna w przyjęciu obowiązków małżeńskich, brak zgody na nierozerwalność albo otwarcie na życie. Propozycja Walter Kaspera stawiała z jednej strony znak zapytania nad nierozerwalnością małżeństwa, a z drugiej strony nad soteriologicznym podejściem do Eucharystii.

 Eucharystia jest sakramentem żywych. Ludzi, którzy poddali się i doświadczają zbawienia, przebaczania grzechu w Chrystusie. Dlatego w Kościele w Eucharystii mogli i mogą brać udziału ludzie, którzy doświadczyli zwycięstwa nad własnym grzechem. W dokumencie z I wieku chrześcijaństwa – Didache – znajdujemy opisy Eucharystii, gdzie po liturgii słowa diakon wychodził i mówił: kto święty, niech przystąpi, kto nim nie jest, niech idzie czynić pokutę. Wtedy ci, którzy nie byli jeszcze ochrzczonymi, nie doznali jeszcze łaski przebaczenia grzechów, albo ci, którzy znajdowali się w sytuacji pokutnika, a więc po chrzcie popadli w ciężki grzech i byli w fazie nawracania się, opuszczali miejsce, gdzie sprawowano Eucharystię. W tej drugiej części brali udział tylko ci, którzy przeżywali zwycięstwo Chrystusa nad ich własnym grzechem.

Dzisiaj w dyskusji o miłosierdziu w sakramentach dla rozwiedzionych wcale nie mówi się o grzechu. Tak, jakby była to kategoria mniej ważna. Tymczasem ludzie, którzy przyjmowaliby Eucharystię nie znajdując się w stanie łaski uświęcającej, a więc w sytuacji zbawienia, mogliby uczynić sobie szkodę. Mówi o tym św. Paweł w 1. liście do Koryntian. Przestrzega wobec ludzi, którzy przystępują do Komunii nie zwracając uwagi na Ciało Pańskie. Mówi, by uważać, bo niektórzy z nich już się pochorowali, a niektórzy pomarli. W tej sytuacji dopuszczanie do Eucharystii osób, których sytuacja życiowa radykalnie sprzeciwia się temu, co wyraża Eucharystia, byłoby stawieniem ich nie w porządku zbawienia, ale porządku osądzenia. Miłosierdzie Kościoła polega na tym, by tych osób nie narażać na to, by Eucharystia zamiast sakramentem zbawienia stała się sakramentem ich potępienia. Jan Paweł II w Familiaris consortio mówił, że Kościół Matka dysponuje ogromną ilością innych środków zbawienia i innych dróg duszpasterskich, którymi można prowadzić katolików znajdujących się w sytuacji ponownego związku cywilnego, choć są związani sakramentalnym węzłem z jakąś osobą będącą poza tym związkiem. Takich ludzi można prowadzić do Chrystusa i do karmienia się środkami zbawienia wieloma innymi drogami, nie stawiając ich w sytuacji bycia osądzonymi.

not. bjad