Po zaginięciu w 1992 r. Jarosława Ziętary - dziennikarza śledczego z Poznania - prokuratura stwierdziła, że z dużym prawdopodobieństwem został porwany i zamordowany. W ciągu blisko dwudziestu lat śledztwo było dwukrotnie umarzane; ciała zaginionego do dziś nie zostało odnaleziono.


Społeczny komitet złożony z kolegów Ziętary podjął starania o wznowienie dochodzenia; pod koniec kwietnia ukazał się list otwarty do premiera Donalda Tuska podpisany przez redaktorów naczelnych pięciu największych polskich gazet. Zwrócono się w nim o przyczynienie się szefa rządu do ujawnienia wszystkich informacji dotyczących zaginionego dziennikarza, które mogą znajdować się w posiadaniu służb specjalnych, i o przekazanie ich prokuraturze spoza Poznania, by zapewnić bezstronność śledztwa, którego wznowienie także było także jednym z postulatów listu. Autorzy odezwy wskazywali też na niejasną rolę Urzędu Ochrony Państwa podejmującego działania operacyjne wobec Ziętary.


Pod koniec ubiegłego miesiąca prokurator generalny zdecydował o wznowieniu śledztwa przez krakowską Prokuraturę Apelacyjną. Wtedy też komitet otrzymał informacje od Jacka Cichockiego oficjalnie potwierdzającą, że UOP chciał zatrudnić Zietarę. Szef Kolegium ds. Służb Specjalnych twierdzi, że dokumenty odnaleziono w zbiorze zarchiwizowanym przez Agencję Wywiadu.


Dzięki nowej wiedzy, jak twierdzi Krzysztof M. Kazimierczak, przedstawiciel komitetu: „-Zapewne można się dowiedzieć, z jakimi funkcjonariuszami Jarek się kontaktował, jakie działania inwigilacyjne wobec niego podejmowano. Mam nadzieję, że uda się ustalić jego dalsze relacje z UOP, które mogą być przydatne do ustalenia, komu się naraził, jakimi niebezpiecznymi tematami się zajmował. Wiadomo bowiem, że po odmowie podjęcia pracy był zachęcany do współpracy”.


PK/Rp.pl