Ośrodek Dossier opracował raport o roli Federalnej Służby Bezpieczeństwa w Rosji. Związany z ośrodkiem Jukos Michaił Chodorkowski stwierdził, że FSB jest w Rosji, ze względu na swoją rolę w życiu społecznym i gospodarczym, niejako drugim rządem.

Dokument zatytułowano „Federacja Łubiańska”, nawiązując do siedziby FSB w Moskwie, która znajduje się przy Placu Łubiańskim. Wysuwa on twierdzenie, że FSB „jest gabinetem cieni”, przez który odbywa się w Rosji zarządzanie systemem władzy:

-„Obok swoich właściwych obowiązków pracownicy służby zajmują się rozwiązywaniem kwestii ściśle politycznych i gospodarczych w interesach Władimira Putina, jego otoczenia i administracji prezydenta” – czytamy w raporcie.

Autorzy stwierdzają też, że w FSB swoje „przedstawicielstwo” ma każda ważna grupa finansowo-przemysłowa. Na mocy reformy z lat 90. Służby otrzymały rozszerzone możliwości wpływu na procesy gospodarcze i finansowe kraju. Istotną rolę w kształtowaniu roli FSB autorzy projektu przypisują samemu Władimirowi Putinowi. Wprowadził on do niej swoich dawnych współpracowników z Petersburga.

FSB ma w Rosji m.in. możliwość włączania się do śledztwa w każdej sprawie karnej, niezależnie czy jest ono prowadzone przez policję, Komitet Śledczy czy przez sąd. FSB, jak czytamy w raporcie, ma dążyć do „odbudowania statusu supersłużby specjalnej, czuwającej nie tylko nad całym społeczeństwem i aparatem państwowym, ale i nad innymi resortami siłowymi”.

Jukos Michaił Chodorkowski oświadczył w Radiu Swoboda, że „FSB można dzisiaj nazwać w pewnym sensie drugim rządem Rosji. Jej obecność w najprzeróżniejszych sferach życia społecznego i gospodarczego kraju daleko wykracza poza jej kompetencje konstytucyjne”.

Jego zdaniem prezydent Władimir Putin nie ma kontroli nad tą Służbą, mimo, że sam uważa, iż taką kontrolę ma:

-„Tym niemniej, wszystkie informacje otrzymuje on z rąk FSB i te decyzje, które podejmuje, są oparte na podstawie tych informacji” – stwierdza.

-„Wyhodowaliśmy w naszym kraju Frankensteina, którego władze polityczne faktycznie dziś nie mogą kontrolować” – dodaje.

kak/forsal.pl