Według niemieckiej policji bezpieczeństwa SD, Pius XII w orędziu bożonarodzeniowym w 1942 roku „właściwie oskarża naród niemiecki o niesprawiedliwość wobec Żydów i czyni siebie rzecznikiem Żydów, którzy są zbrodniarzami wojennymi".

PAPIEŻ NA ŁAWIE OSKARŻONYCH

MAREK JAN CHODAKIEWICZ

Nie ma takiej otchłani rozpaczy, do której nie zstąpiłby duch miłości Piusa XII... Żaden bohater w historii nie dowodził taką armią; nie było też armii waleczniejszej i bardziej bohaterskiej niż ta prowadzona przez Piusa XII w imię chrześcijańskiego miłosierdzia.

(Eugenio Zoili, w latach 1938-1945 naczelny rabin Rzymu, o postawie papieża podczas wojny)

Nasze czasy stały się bogatsze dzięki temu głosowi, mówiącemu donośnie o wielkich prawdach moralnych, ponad zgiełkiem toczącego się konfliktu.

(Golda Meir, premier Izraela w latach 1969-1974, o papieżu Piusie XII)

Pius XII ocenia każdą rzecz z punktu widzenia, który przerasta ludzi,
ich przedsięwzięcia i kłótnie.

(General Charles de Gaulle, w czasie II wojny światowej szef Komitetu Wolnej Francji)

 

Żyjąc w warunkach ekstremalnego zagrożenia, w krajach, gdzie cenzura, przemoc i terror policji są rzeczą nagminną, wypracowujemy słownictwo, które pozwala nam w miarę bezpiecznie komunikować się między sobą. Wielu z nas pamięta, że np. w PRL sztuka aluzji została doprowadzona do absurdu. Wystarczyło jedno niewinne zdanie i wszyscy wiedzieli, o co chodzi: śmiali się, martwili bądź bali. Dziwi więc, że gdy jakiś czas temu „Gazeta Wyborcza" przedrukowała artykuł Istvana Deaka, notabene mojego profesora z Columbia University, krytyczny w stosunku do postawy Papieża Piusa XII podczas II wojny światowej, niektórzy polscy czytelnicy wydawali się przekonani jego argumentami. Polecam im lekturę pracy Pierre'a Bleta jako przeciwwagę do obecnie obowiązującej negatywnej interpretacji roli papieża, której prof. Deak jest jedynie najłagodniejszym wyrazicielem.

Ojciec Blet SJ doktoryzował się z historii na Sorbonie. Dziełem jego życia była współredakcja, wraz z czterema innymi naukowcami, 12 tomów dokumentów, dotyczących spraw zagranicznych Watykanu między 1939 a 1945 rokiem. Wojenna polityka Stolicy Apostolskiej opierała się na kilku elementach doktrynalnych. Po pierwsze, Watykan jak zawsze miał działać przede wszystkim na korzyść Kościoła katolickiego i katolików. Po drugie, jak najszybsze przywrócenie pokoju miało zaistnieć w oparciu o zasadę indywidualnej (a nie kolektywnej - narodowej) odpowiedzialności za wywołanie i prowadzenie wojny. Po trzecie, istniał parytet zła między narodowymi socjalistami a komunistami. Po czwarte, Watykan zachowywał niezależność (impartiality) raczej niż neutralność (neutralny) w obliczu konfliktu i prób manipulacji Stolicy Piotrowej przez walczące strony dla celów propagandowych.

W marcu 1939 roku germanofilski szef watykańskiej dyplomacji, kardynał Eugenio Pacelli, został wybrany papieżem. Jako Pius XII miał połączyć niezmiernie trudne role duchowego przewodnika katolików oraz pragmatycznego przywódcy Państwa Kościelnego. Blet tłumaczy, że Ojciec Święty wolał cichą dyplomację i pełne aluzji wypowiedzi od romantycznych protestów. Na przykład w 1940 roku papież miał „formalnie potępić naruszenie belgijskiej neutralności" przez III Rzeszę. „W obliczu okrutnej wojny" Pius XII przesłał Belgom swe „ojcowskie pozdrowienia" i „błogosławieństwa" oraz wyraził nadzieję, że „pełna niepodległość i wolność Belgii będzie przywrócona". Dla czytelnika czy słuchacza nie doszlifowanego doświadczeniem totalitaryzmu na pierwszy rzut oka papieskie orędzie żadnego „potępienia" nie wyraża. Jednak zainteresowani natychmiast odszyfrowali intencje Piusa XII. We Włoszech wściekli faszyści bili gazeciarzy sprzedających watykański „L'Osservatore Romano " oraz spalili część jego nakładu. Z drugiej strony, Belgowie okazali Piusowi XII swą wdzięczność. W innym głośnym wypadku, wygłaszając orędzie bożonarodzeniowe w 1942 roku, papież modlił się za „setki tysięcy tych, którzy bez własnej winy, a czasami tylko z powodu ich narodowości czy rasy są przeznaczeni do zabicia albo po prostu do powolnego wymierania". Mimo że obecnie ktoś mógłby stwierdzić, iż było to niedostateczne i nie dosyć zrozumiałe potępienie Holocaustu Żydów, niemiecka policja bezpieczeństwa natychmiast odszyfrowała intencje papieskie. Według SD, Pius XII „właściwie oskarża naród niemiecki o niesprawiedliwość wobec Żydów i czyni siebie rzecznikiem Żydów, którzy są zbrodniarzami wojennymi". Z drugiej strony, przedstawiciele żydostwa dziękowali Ojcu Świętemu za to orędzie, a szczególnie za działania dyplomacji watykańskiej, która według historyka żydowskiego Pinkasa Lapide, przyczyniła się do uratowania 850 tysięcy Żydów w całej Europie. Czyli w kontekście lat wojennych papieska aluzja miała moc dużo większą niż w czasach, gdy można wiele rzeczy mówić otwarcie.

Jak stwierdził Blet, „zasada, którą kierowała się Stolica Apostolska pozostawała zawsze taka sama: zgodzić się na każdą akceptowalną możliwość, któ­ra może zaprowadzić do załagodzenia sytuacji [detente] i udzielić praktycznej pomocy... katolikom,
którzy byli prześladowani. Jednocześnie, zdając sobie sprawę z konkretnych sytuacji, należy wstrzymać się od jakiegokolwiek
działania, które byłoby zbyt przesadzone bądź zbyt idealistyczne." Jak stwierdził sam Pius XII, „doradzam ostrożność, ad majora mala vitanda [aby uniknąć większego zła], mimo rzekomych powodów, które sugerują, aby zrobić odwrotnie".

Doskonale widać tę zasadę na przykładzie Polski. Mimo cichych deklaracji o papieskiej życzliwości dla naszego kraju Rząd RP na wychodźstwie protestował przeciwko dwóm aspektom polityki Watykanu. Po pierwsze, wbrew konkordatowi Pius XII ustanowi ł niemieckiego biskupa na polskim terytorium tzw. Kraju Warty oraz powołał do życia odrębne struktury duchownych dla katolików Polaków i Niemców w Wielkopolsce. Watykan tłumaczył, że po zabiciu dużej części polskich księży przez Niemców oraz zgładzeniu,
uwięzieniu czy wygnaniu biskupów papież był zmuszony tymczasowo erygować biskupa gdańskiego na polskiej diecezji. Jeśli chodzi o podział opieki kapłańskiej według kryteriów narodowościowych, zostało to uczynione, aby zapobiec narodowosocjalistycznym próbom ustanowienia nowego Kościoła „katolickiego" dla Niemców w Wielkopolsce, który byłby niezależny od Watykanu. Jak widać, interesy Watykanu nie zawsze są zbieżne z interesami Polski. Drugi punkt sporny między rządem RP a Stolicą Apostolską dotyczył „milczenia papieża".

Polacy apelowali wielokrotnie o potępienie Niemców i o słowa otuchy. Szczególnie wytrwale kołatali o to biskupi Karol Radoński i Zygmunt Kaczyński, którzy znajdowali się w Londynie. Episkopat w kraju początkowo przyjął podobną postawę. Arcybiskup Adam książę Sapieha kilkakrotnie prosił o papieską interwencję, ale w lutym 1942 roku zmienił zdanie. Uznał , że otwarte potępienie sytuacji w Polsce jedynie wzmoże niemiecki terror. Kazał nawet zniszczyć list, który przez włoskiego kapelana miał zamiar wysłać do papieża. Postawa arcybiskupa Sapiehy utwierdziła papieża w słuszności swych działań od początku wojny.

30 września 1939 roku Pius XII pocieszał Polaków, służących od tysiąclecia w „szlachetnej obronie chrześcijańskiej Europy". Podkreślał, że mimo iż Polska była już w niewoli, „to przecież jednak zmartwychwstała". Zgromadzeni na audiencji Polacy jednoznacznie odebrali to jako zachętę do walki o niepodległość. Na początku października 1939 roku Pius XII wstawił do swej encykliki Summi Pontificatus kilka aluzji do „Polski, która - ze względu na swe wspaniale osiągnięcia w historii cywilizacji chrześcijańskiej - ma prawo do ludzkiej i braterskiej sympatii oraz która jest pewna potężnego orędownictwa Maryi... [Polska] ma czekać na godzinę swego zmartwychwstania w sprawiedliwości i pokoju". Zmiana zaszła niedługo potem. W maju 1940 roku Pius XII stwierdził, że „straszne rzeczy dzieją się w Polsce. Może jesteśmy zobowiązani wypowiedzieć się w ognisty sposób przeciw tym rzeczom; ale od tego powstrzymuje nas wiedza, że jeśli przemówimy, to tylko pogorszymy sytuację tych nieszczęsnych ludzi." Jego następne wypowiedzi na temat Polski były rzadkie i równie oględne. Radio watykańskie pod kierownictwem ojca Włodzimierza hr. Ledóchowskiego, generała jezuitów, na początku potępiało szaleją­cy w okupowanej Polsce „stan terroru, degradacji i - ośmielmy się powiedzieć- barbarzyństwa podobnego do tego, które komuniści narzucili Hiszpanii w 1936 roku". Później i radio zamilkło wobec protestów dyplomacji niemieckiej, która skarżyła się, że audycje są nieobiektywne, nie wspominają bowiem o „polskich terrorystach" (czyli o podziemiu).

Jednak przez pewien czas listy papieskie ze słowami pociechy docierały do Polski. Arcybiskup Sapieha zdecydował się nie odczytywać ich z ambon, aby nie wywoływać represji niemieckich. W październiku 1942 roku pisał do Rzymu: „wielce boli nas fakt, że nie możemy poinformować wiernych o listach Waszej Świątobliwości, ale gdybyśmy to uczynili, byłoby to pretekstem do nowych prześladowań". W rezultacie, jak raportował niemiecki franciszkanin, „słychać u Polaków katolików [skargi], czy jest Bóg, jeśli takie niesprawiedliwości są możliwe, a czy też i papież, o którym tyle się słyszało, gdy sprawy stały dobrze dla Polaków [przed wojną], całkowicie nie zapomniał Polaków w ich godzinie tak wielkiej potrzeby". Prawdopodobnie między innymi dlatego w grudniu 1942 roku Pius XII zabrał głos na temat cierpień w Polsce. Następnie 3 czerwca 1943 roku papież zwrócił uwagę na „tragiczny los narodu polskiego", z którego wywodzi się „tylu świętych i bohaterów" chrześcijań­skiej Europy. Arcybiskup Sapieha, prymas August Hlond i władze RP w Londynie byty za to bardzo wdzięczne papieżowi. Oczywiście po wyzwoleniu Rzymu przez aliantów Pius XII mówi! o Polsce częściej i bardziej otwarcie.

Przez cały okres wojny Watykan pomagał RP w miarę swych możliwości. Mimo niemieckich protestów, na jego terenie działało poselstwo polskie, kierowane przez Kazimierza Papee. Pełniło ono także funkcję centrum polskiego wywiadu na Włochy. Oprócz tego dyplomacja watykańska interweniowała na rzecz Polaków: wysyłano noty protestacyjne z żądaniami, aby ulżyć losowi polskich
robotników przymusowych w Rzeszy; apelowano w Madrycie o zwolnienie polskich internowanych z obozu Miranda del Ebro. W miarę ponoszenia kolejnych klęsk przez wojska niemiecke Watykan wszędzie i stale ostrzegał przed sowieckim niebezpieczeństwem i protestował przeciw sprzedaniu Polski Stalinowi. Oczywiście nie zdało się to na wiele. O losie RP decydowali Sowieci i Anglosasi. Pomoc Stolicy Apostolskiej była może i symboliczna, ale wielu Polaków w kraju pokrzepiała myśl, że do początku lat 70. w Watykanie funkcjonowała ambasada RP, a nie zaś PRL.

MAREK JAN CHODAKIEWICZ

Pierre Blet SJ, Pius XII and the Second World War: According to the Archives of the Vatican. Paulist Press. New York 1999
Pierre Blet SJ. Pius XII i druga wojna światowa w tajnych archiwach watykańskich. Księgarnia św. Jacka, Katowice 2000

Pismo Poświęcone Fronda, nr 30 (2003 r.)