Minister Edukacji Dariusz Piontkowski w rozmowie z dziennikarką "Gazety Wyborczej" Justyną Dobrosz-Oracz ostro zareagował na stawiane przez nią tezy.

- W poniedziałek 2 września do szkół poszli uczniowie z podwójnego rocznika; absolwenci gimnazjów i ośmioklasowych podstawówek. Klasy są przeludnione, trudno ustalić plany lekcji. Niektórzy wychodzą ze szkoły nawet o godz. 19.30!  - twierdzi "Wyborcza". Właśnie ta sprawa stała się przedmiotem dyskusji pomiędzy dziennikarką a ministrem Piontkowskim.

- Jeśli chodzi o reformę, która miała nie dotknąć uczniów, a wprowadza chaos... - zaczęła dziennikarka.

- Ale jeszcze raz wyraźnie mówię, że chaos to jest być może w pani głowie, dotyczący oświaty, natomiast... - odpowiedział minister.

- Nie, obraża mnie pan panie ministrze - stwierdziła red. Dobrosz-Oracz.

- Wyraźnie reforma przebiegła sprawnie - odparł minister.

W dalszej części nagrania dziennikarka zarzuca, że niektórzy uczniowie mają plan lekcji, w którym rozpisano zajęcia do godz. 19.30. - Czy to nie jest chore? - dopytuje.

 

- Nie wiem czy pani widziała, tam chyba Bochnia była cytowana przez dziennikarkę "Gazety Wyborczej". Okazuje się, że w tym liceum od kilkunastu lat lekcje toczą się na dwie zmiany. Zatem zbierając informacje warto trzymać się faktów. Z tego co ja wiem w przytłaczającej większości szkół w Polsce zajęcia odbywają się zgodnie ze standardami, czyli kończą koło 15-16. Tylko te samorządy, które w ostatnich latach nie inwestowały w oświatę, gdy powstawały nowe osiedla, sprowadzały się setki, tysiące nowych ludzi, nie zauważały potrzeb edukacyjnych - nie budowały przedszkoli, szkół, nie chciały przekształcać szkół gimnazjalnych w średnie, dzisiaj w niektórych wypadkach mogą mieć problemy. Ale to trzeba pytać tych samorządów. Trzeba powtórzyć wyraźnie, kto jest odpowiedzialny za organizowanie oświaty. Z jednej strony ci samorządowcy żądają, żeby ograniczyć kompetencje państwa, a z drugiej mówią, że jednocześnie sobie nie radzą - odpowiedział Dariusz Piontkowski.

 

źródło: tysol.pl