Portal Fronda.pl: Służba Kontrwywiadu Wojskowego w czasie rządów koalicji PO–PSL inwigilowała m.in. władze spółki i dziennikarzy Strefy Wolnego Słowa, a także przedsiębiorstwa z nią współpracujące – informuje "Gazeta Polska Codziennie". Dziennik pisze, że intensyfikacja działań tajnych służb nastąpiła po katastrofie smoleńskiej i w trakcie kampanii wyborczej Bronisława Komorowskiego. Była premier Ewa Kopacz twierdzi, że "nie było inwigilacji dziennikarzy w opinii ani ministra spraw zagranicznych, ani koordynatora służb, ani szefa MSW. (...) Mówimy o nielegalnych podsłuchach... " Jak możemy rozumieć tłumaczenie byłej szefowej rządu w tej sprawie?

Cezary Gmyz: Jeśli chodzi o wypowiedzi Ewy Kopacz, jest w nich zastosowana taka sztuczka, która sprawia, że pozornie można odbierać jej oświadczenie jako prawdziwe. Sprawa wygląda w ten sposób, że dwa podsłuchy, które zostały zastosowane w stosunku do dziennikarzy były podsłuchami procesowymi za zgodą sądu. Innymi słowy, nie można mówić, że były one nielegalne.

Pozostali dziennikarze nie byli objęci podsłuchem, tylko innymi formami inwigilacji - czyli pobieranie billingów, użycie tzw. "jaskółki" wykrywającej dodatkowe numery telefonów, którymi posługiwali się dziennikarze, wreszcie obserwacja. W moim przekonaniu jeżeli te działania były obliczone na wykrycie informatorów dziennikarzy to z całą pewnością mieliśmy do czynienia z działaniami nielegalnymi.

Jeżeli SKW inwigilowała dziennikarzy, adwokatów, członków spółki to nie jest jej ustawowe działanie. SKW jest obliczona na zwalczanie nieprawidłowości w siłach zbrojnych i na rozpracowywanie obcych wywiadów skierowanych przeciwko obronności Polski. Powiedzenie, że te osoby miały cokolwiek do czynienia z tymi dwoma zagadnieniami jest rzeczą absurdalną, chyba że usiłowali pociągnąć to pod działalność Komisji Weryfikacyjnej i Komisji Likwidacyjnej ds. WSI. Jednak utrzymywanie, że likwidacja WSI stanowiła jakieś zagrożenie dla polskiej obronności jest absurdem, tym bardziej, że ustawa o jej likwidacji została przegłosowana zarówno przez Platformę Obywatelską, jak i Prawo i Sprawiedliwość. Jedynym posłem, który się wyłamał w głosowaniach za tą ustawą, był Bronisław Komorowski. Z całą pewnością mamy do czynienia z działaniami, które miały charakter nielegalny.

Jaki cel miały inwigilacje dziennikarzy, ale również działaczy pro - life, czy środowiska obrońców krzyża. Dlaczego poprzednia władza dopuszczała się takich działań?

Bali się opozycji - ludzi, którzy byli krytyczni wobec władzy. Taki mechanizm w państwie demokratycznym jest zupełnie niezrozumiały.

Rozmawiała Karolina Zaremba