Zakończyło się przesłuchanie pierwszego ze świadków, który stanął przed posłami sejmowej komisji śledczej do spraw afery Amber Gold. Posłowie przesłuchiwali byłego rzecznika prasowego Komisji Nadzoru Finansowego - Łukasza Dajnowicza.

Posłanka PiS Joanna Kopcińska powiedziała po zakończeniu pierwszej części obrad, że wciąż ma wątpliwości, czy Komisja Nadzoru Finansowego zrobiła, wszystko, żeby uchronić klientów Amber Gold. Członkini komisji przyznaje, że KNF zawiadomiła prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa. Jej zdaniem urząd zaniedbał jednak informowanie opinii publicznej na temat umieszczenia podmiotu na liście ostrzeżeń publicznych. Według posłanki PiS kampanie reklamowe były prowadzone na późnym etapie działalności Amber Gold.

Te zarzuty odpiera były rzecznik nadzoru Łukasz Dajnowicz, który informuje, że KNF umieściła podmiot na specjalnej liście ostrzeżeń publicznych oraz zawiadomiła prokuraturę. Były urzędnik KNF powiedział też, że komisja działała w ramach prawa i budżetu. Łukasz Dajnowicz dodał, że nadzór finansowy zrobił wszystko, co możliwe, żeby chronić pieniądze klientów.

Członkowie komisji chcieli poznać procedurę, która zdecydowała, że Amber Gold trafiło na specjalną listę. Posłowie pytali także, jak wyglądała współpraca urzędnika z dziennikarzami. Próbowali się też dowiedzieć czy nadzór finansowy mógł zrobić więcej, żeby chronić pieniądze klientów Amber Gold.

Spółka Amber Gold powstała w 2009 roku, jej siedziba mieściła się w Gdańsku. Firma miała inwestować pieniądze klientów w metale szlachetne, takie jak złoto, czy platyna. Amber Gold oferowała lokaty, których oprocentowanie było wyższe od bankowych.

dam/IAR