O licznych medialnych manipulacjach dotykających prezydenta Dudę i jego małżonkę i o tym, jakie są ich przyczyny mówi w komentarzu dla naszego portalu publicysta tygodnika „W Sieci” Bronisław Wildstein.

W ostatnim czasie prezydent Andrzej Duda i jego żona Agata Kornhauser-Duda stali się bohaterami wielu informacji, a szum medialny rozpętany wokół nich jest wyjątkowo silny. Wicher dezinformacji i manipulacji dochodzi z różnych stron. „Gazeta Wyborcza” i inne media oskarżają Agatę Dudę o milczenie w kwestii aborcji, próbując ją wciągnąć w polityczne spory, Roman Giertych jako ekspert TVN analizuje rzekomo chłodne przywitanie Jarosława Kaczyńskiego i prezydenta świadczące jakoby o nienawiści prezesa PiS do głowy państwa, a wreszcie portale plotkarskie huczą o urojonym romansie Dudy i Marty Kaczyńskiej…

Pytamy o przyczyny powstawania takiego przekazu medialnego.

 

Jakie jest podłoże tworzenia tych sensacji i sytuacji? Działanie obliczone na zaszkodzenie prezydentowi, zwykła pogoń za newsem z chęci zysku, a może mieszanka obojga?

W obecnej sytuacji w Polsce mamy do czynienia z absolutnie bezpardonową nagonką na rząd i ludzi związanych z władzą, bo chodzi przecież nie tylko o prezydenta. W tej walce uczestniczy część mediów, która przestała pełnić funkcję informacyjną, a pełni funkcję propagandową. To jest w ogóle problem wszelkich współczesnych mediów, które angażują się w rozmaite spory ideowe i w mniejszym stopniu relacjonują je, a w większym partycypują w tych sporach. W naszym kraju jest to spór polityczny, w którym bierze udział część mediów prywatnych, która jest jednoznacznie przeciwna obecnemu rządowi. Co ważne, nie jest to sprzeciw wobec konkretnych rozwiązań, czy posunięć, bo to byłoby zrozumiałe, ale przeciw temu rządowi jako takiemu. Mówiąc „rząd” mam przy tym na myśli obóz władzy jako całość łącznie z prezydentem. W ramach tego sprzeciwu postanowiono, że od początku istnienia tego rządu trzeba go zdelegitymizować.

Czy to działanie związane z politycznym sporem to jedyny powód powstawania sensacyjnych treści dotyczących prezydenta i obozu władzy?

Przy tej okazji pojawia się też inne zjawisko dotykające wszystkich dzisiejszych mediów. Tym powszechnym zjawiskiem jest tabloidyzacja i poszukiwanie sensacji, czy wymyślaniem szokujących informacji, które umierają po paru dniach. Obie te zjawiska łączą się ze sobą, ponieważ te sensacje nierzadko mają służyć właśnie dyskredytowaniu rządzących. Nie sądzę, by jakieś wzmianki dotyczące rzekomych sympatii czy antypatii prezydenta były warte komentowania. Nie ma to sensu, ponieważ takie komentarze nadają podobnym sensacjom niepotrzebne znaczenie.

Niektóre sprawy jednak trwają, jak atak na panią prezydentową związany z kwestią ustawy aborcyjnej.

Tu mamy do czynienia z próbą wymuszenia na żonie prezydenta bezpośredniego uczestnictwa w polityce. Trzeba pamiętać, że Agata Kornhauser-Duda nie jest osobą wybraną. Pełni ona bardzo specyficzną funkcję, dlatego też angażuje się głównie w sprawy związane z działalnością charytatywną, zresztą podobnie jak poprzednie pierwsze damy. Tyle tylko, że o ile w poprzednich wypadkach te działania były akceptowane i przedstawiane jako zjawisko pozytywne, to w przypadku żony prezydenta Dudy są one pomijane milczeniem, czy wręcz wykpiwane, a media uczestniczące w naszej rodzimej „zimnej wojnie” politycznej usiłują wymusić jakieś konkretne polityczne deklaracje ze strony pani prezydentowej, co jest absolutnie niedopuszczalne.

A co ze sprawą domniemanego chłodnego przywitania prezydenta przez Jarosława Kaczyńskiego? Czy to też robienie wielkiej sprawy z niczego?

Mówiąc o sprawie rzekomych napięć na linii prezydent Duda-szef partii rządzącej Jarosław Kaczyński, można powiedzieć, że istnienie nieco innych perspektyw oceny rzeczywistości i zaangażowania się w sprawy polityczne ze strony prezydenta i szefa partii, jest dość naturalne. Można tę kwestię analizować, a wręcz analiza tego problemu jest poniekąd jednym z zadań komentatorów. Natomiast powstaje pytanie, na ile jest to robione z dobrą wolą, to znaczy na ile próbuje się pokazać odbiorcom, co się dzieje naprawdę, a na ile jest to robione pod określoną tezę. Może być to na przykład teza próbująca pokazać konflikt tam, gdzie go nie ma. W tej chwili nie widać konfliktu między Jarosławem Kaczyńskim, a Andrzejem Dudą. To, że nieco inaczej wypowiedzieli się podczas ostatniej rocznicy tragedii smoleńskiej, jest zrozumiałe, biorąc pod uwagę ich odmienne perspektywy.

To chyba zresztą normalne, bo w końcu są jednak dwoma oddzielnymi osobami.

To że prezydent spełnia nieco inną samodzielną rolę to jest tylko pozytywne zjawisko. Do tej pory zarzucano Andrzejowi Dudzie, że tej pozytywnej roli nie odgrywa. Teraz, kiedy pokazuje, że jednak jest inaczej, próbuje się go atakować i pokazywać to jako symptom konfliktu. Jeżeli chce się atakować, wszystko może posłużyć za powód ataku. Trudno się więc przejmować takimi doniesieniami, albo tymi pochodzącymi z mediów stricte tabloidowych, polujących na sensację. Trudno je traktować poważnie. Z drugiej strony mamy do czynienia z mediami takimi jak TVN, które jednoznacznie opowiedziały się za konkretną opcją. Niestety takie media też trudno traktować do końca poważnie, ponieważ one de facto nie informują, a ich analizy nie są analizami, ale mają bardziej charakter propagandowy.

Można z tego wysnuć wniosek, że media tabloidowe i te opowiadające się po stronie politycznego sporu łączy jedna cecha wspólna – i jedni i drudzy nie przedstawiają prawdy, lecz kreują rzeczywistość.

W sumie różnica między tak zwanymi mediami sensacyjnymi, a tak zwanymi mediami poważnymi jak na przykład TVN jest bardzo płynna. Wielokrotnie jest to wręcz trudno zauważalne.

Bardzo dziękuję za rozmowę

Rozmawiał MW