Media obiegła dziś informacja o bohaterskim czynie Roberta Biedronia, który popędził na pomoc widząc wypadek drogowy. Miał ugasić płomienie wydobywające się z auta i wyciągnąć z niego dziecko. Jak się jednak okazuje, jeden z mężczyzn w sieci relacjonuje akcję i fakty się „troszkę” nie zgadzają…

Potwierdzam, uczestniczyliśmy w takim zdarzeniu, byliśmy jako pierwsi na miejscu tego wydarzenia, ale nie chciałbym tego upolityczniać”

- mówił Biedroń w trakcie konferencji lewicy w Zamościu gdy zapytano go o wspomniane zdarzenie.

Mówił też:

Dwuletni chłopczyk, którego musieliśmy wyciągać z tego samochodu, ten samochód się palił, ten wypadek wyglądał naprawdę strasznie”.

Dalej zaczął jednak politykować i mówić o konieczności poprawienia bezpieczeństwa na drogach.

Rzecznik Wiosny Jan Mróz w rozmowie z Polską Agencją Prasową powiedział też, że rzeczywiście Biedroń na widok płonącego auta zatrzymał się i „[…] z pomocą gaśnicy samochodowej starał się ugasić płomienie, następnie zaproponował osobom podróżującym tym autem, by do przyjazdu służb poczekały w samochodzie którym jechał”.

Jednak pod wpisem OSP Regut, która poinformowała o udziale Roberta Biedronia w zdarzeniu pojawiły się komentarze osób, które miały udzielić pomocy poszkodowanym. Można je przeczytać poniżej:

dam/PAP,twitter