Cztery lata temu Donald Tusk zapowiadał w expose „szeroko zakrojoną debiurokratyzację indywidualnego inwestowania we własne mieszkanie, we własny dom”. Premier obiecał stworzyć takie warunki, aby „Polacy mogli budować na tańszych gruntach budynki mieszkalne bez zbędnych formalności i kosztów, bez dziesiątków decyzji urzędowych i niepotrzebnej zwłoki.”- pisze Michał Domińczak, ekspert Fundacji Republikańskiej.  Okazuje się jednak, że  obietnice Tuska pozostały tylko obietnicami.  W tegorocznym rankingu Doing Bussines, przygotowanym przez powiązaną z Bankiem Światowym, International Finance Corporation, Polska zajęła 164 miejsce  wśród 183 klasyfikowanych państw pod względem łatwości przeprowadzenia inwestycji. Kto nas wyprzedził w tym rankingu?  Nie są to kraje jakoś specjalnie rozwinięte i szczycące się demokracją na wyższym poziomie niż ta, którą widzimy  w Polsce. A więc od Polski lepszy jest  nie tylko Mozambik i Autonomia Palestyńska , ale również , uwaga, Afganistan! Natomiast my wyprzedzamy w Europie Albanie , Serbie i Rosję.  Jednak już Białoruś i Gruzja biją nas na głowę, zajmując 44 i 7 miejsce.


„Objętość i ciężar dokumentacji projektowej niezbędnej do uzyskania pozwolenia na budowę rośnie nieustannie od kilkunastu lat. Obecnie przeciętny projekt budowlany jednorodzinnego budynku mieszkalnego waży już około jednego kilograma. Większe projekty przewozi się w urzędach za pomocą czterokołowych wózków”- pisze Domińczak i dodaje, że  „wprowadzenie tzw. „jednego okienka” w Paragwaju skróciło czas uzgodnień i oczekiwania na pozwolenie na budowę o niemal połowę. W Kongo udało się go zmniejszyć z 248 do 128 dni i to w ciągu zaledwie dwóch lat. Dla porównania - w Polsce średni czas oczekiwania na rozpoczęcie inwestycji budowlanej nie zmniejszył się w ciągu ostatnich czterech lat ani o jeden dzień i wynosi 311 dni!”.  Ekspert przypomina również, że w 2007 roku pod koniec kadencji poprzedniego parlamentu to opozycja z PO i SLD na czele zablokowała projekt tzw. ustawy Barszcza przewidującej odbiurokratyzowanie procesu budowlanego.  Jednak PO ma pomysł na zmiany, które gdyby zrealizowano („Następny Krok. Razem” Program wyborczy 2011, str. 142) to według Domińczyka i tak znajdziemy się za Burkina Faso.  Cóż, dobre i to. Patrząc na inne postępy ekipy „liberałów” można się z tego cieszyć. I to nie jest ironia.


Mimo wszystko „ludzie na poziomie” przekonują nas, że   „Polska jest w budowie” i nie można oddawać jej w ręce nienawistnika z pochodnią. „Polska jest w budowie” i nie można pozwolić by władzę na placu budowy przejął jakiś „Strachu”. A ten potrafi być wkurzający. Potrafi zdenerwować nawet Pana Ogórka, Betoniarkę, Spychacza, Kicię  i Martę.  Przepraszam , że powołuje się na kreskówkę, którą ogląda mój synek, ale ta cała hucpa z drugą Irlandią zaczyna przypominać koszmarny sen Boba Budowniczego, któremu rozsypało się wszystko co zbudował. W śnie za budowlaną porażkę odpowiedzialny był zły Strach na wróble, który dokuczał wszystkim z zawiści i z powodu swojego wrednego charakteru. Zupełnie jak „strach kaczor” spod żyrandola.  Bob Budowniczy  w przeciwieństwie do premiera RP jest jednak odpowiedzialnym gościem, który „daje rade” by się nie zbłaźnić.  Nawet gdy na horyzoncie jest ten psuj Strach to dzielny Bob i jego ekipa kończą co zaczęli. Donald  w pewnym momencie stracił swojego „stracha”. I to jednak nie pomogło.  Można się spodziewać, że w następnej kadencji strachem stanie się dobry wujek z wąsami, który będzie hamowniczym budowniczego.


Jednak z drugiej strony nie można zapominać, że  Bob Budowniczy  ma Martę, przed którą musi się popisać.   Donald ma zaś tylko Tolę…

 

Łukasz Adamski