Na chwilę obecną zginęło już co najmniej 10 osób. Jedną z ofiar jest pracownica ogrodu zoologicznego, która próbowała ratować swoich podopiecznych. - Sytuacja jest bardzo poważna. Pierwszy raz od ponad 50 lat stolicę nawiedziły takie ulewy - donosi z Tbilisi Nina Demetradze. - Oglądamy sceny jak ze Starego testamentu, kiedy ulewny deszcz padał przez 40 dni i nocy skłaniając zwierzęta do ucieczki - dodaje.

Kiedy lokalny strumień zamienił się w niszczycielską falę powodziową, ucierpiało miejscowe zoo, a spanikowane zwierzęta szukały schronienia w mieście.

- To jest nie do pomyślenia, żeby dzikie zwierzęta grasowały po ulicach miasta - mówi mieszkanka Tbilisi. - Trwają poszukiwania pantery. Jednego lwa znaleziono przy teatrze narodowym, drugi siedział koło kampusu uniwersyteckiego.

Niestety bliskiego spotkania z tygrysem nie przeżyły dwie osoby.

mm/TVN24