Stefan Niesiołowski - tak, to ten poseł PO, który nie może żyć bez bluzgu - tym razem we właściwy sobie sposób skomentował nominację na doradcę szefa MON Antoniego Macierewicza, dla wybitnie uzdolnionego młodego człowieka, Pana Edmunda Jannigera. 

Niesiołowski powiedział Superstacji: "To jakiś Chińczyk. Wygląda na jakiegoś Chińczyka. Nie znam go, ale słyszałem o tym incydencie. Różne się rzeczy zdarzały w polityce. Kaligula mianował konia konsulem, a ten pan, co stoi przy Macierewiczu trochę wygląda na Chińczyka. Nie wiem, czy to fotomontaż". Dalej Niesiołowski mówi, co może doradzić Macierewiczowi młody człowieka: "Wysłać komandosów i ściągnąć wrak siłą albo sprawę postawić jasno. Może udałoby się porwać Putina na przykład. Nie wiem co... będzie się wzorował na przykładzie Eichmanna".

Decyzji Macierewicza broni natomiast Krystyna Pawłowicz z Prawa i Sprawiedliwości. - Osoby młode są w szczególności kompetentne w tych sprawach dotyczących informatyki. Jeśli ktoś ma podpowiadać, czym jego środowisko żyje, czyli właśnie sprawami komputerów, to młody człowiek. Starsze osoby tak jak ja? Ja nie umiem obsłużyć tego. Ja mam panie, które mi obsługują. Nie potrafię przenieść tam coś, w ogóle, tylko pisać. Nawet SMS-a nie umiem napisać. To ma się otoczyć starszymi osobami ze swojego rocznika? Nie, są osoby, które powiedzą mu jak korzystać z nowych technologii. Najmądrzejsze są dzieci ze szkoły podstawowej, bo one włamują się do systemów różnych. Także ja nic nie widzę w tym złego - powiedziała Superstacji posłanka PiS.

Szkoda słów na Niesiołowskiego, ale takie zachowanie powinno spotkać się z ostrą reakcją sejmowej komisji etyki. I ciekawe czy słowa Niesiołowskiego oburzą antyrasistów wszelkiej maści lewaków? Czekamy!

mm/Superstacja