Siergiej Andriejew, rosyjski ambasador w Polsce, odrzuca polskie oskarżenia pod adresem Kremla dotyczące okresu po katastrofie smoleńskiej. Jak twierdzi, Rosjanie nie skończyli jeszcze śledztwa, bo... polscy śledczy zadają im pytania.

W 9. rocznicę katastrofy smoleńskiej Andriejew powiedział, że ,,nie ma dowodów'' na to, iż to Rosja ma związek ze zniszczeniem Tupolewa. Według niego przyczyny katastrofy są ,,od dawna dobrze znane''. ,,Są one przedstawione w raportach naszego Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK) i polskiej komisji Millera z 2011 roku.

Do tragicznych skutków doprowadziły przede wszystkim złe warunki pogodowe i błędy załogi samolotu'' - powiedział ambasador. W jego ocenie ,,nikt z rzeczwiście poważanych specjalistów nie podaje w wątpliwość wniosków raportów MAK i komisji Millera''.

Andriejew wskazał, że rosyjskie śledztwo nie może być zakończone ze względu na zapytania i wersje strony polskiej - i to właśnie dlatgo nie można zwrócić wraku.

bsw/pap