Nie sądzę, żeby nieobecność Bronisława Komorowskiego podczas debaty prezydenckiej wpłynęła jakoś szczególnie na wynik wyborów, dlatego że prezydent Komorowski od początku mówił, że nie weźmie w niej udziału. Jest to zresztą zgodne z jego strategią. I tak w tej chwili część głosów mu odpływa, głównie do Kukiza, więc druga tura wydaje się bardzo, bardzo prawdopodobna. Prezydent mógłby na tej debacie więcej stracić, niż zyskać. Może nastąpić jakiś lekki odpływ głosów, ale nie sądzę, żeby doszło do wielkiego zamętu sondażowego.

Debata może mieć realne przełożenie na wynik wyborów w tym sensie, że może zdecydować, kto będzie czwarty, albo piąty. Kilkaset czy kilkadziesiąt tysięcy głosów może przepłynąć między tymi kandydatami. Jeśli chodzi o tych głównych graczy, to nie sądzę, żeby tak się stało. Jednak jeśli ktoś zabłyśnie przez tych parę minut, to może na tym trochę zyskać. Ciekawe będzie, jak wypadną Magdalena Ogórek, Paweł Kukiz i Janusz Korwin-Mikke, bo to są ci kandydaci, którzy walczą o trzecie miejsce. To oni mogą tu najwięcej zyskać, albo stracić.

Not. KJ