Niepokojące doniesienia z Bagdadu. Na teren amerykańskiej ambasady wdarli się demonstranci wspierający szyicką milicję. Zatrzymali się 200 metrów od głównego budynku.

Wcześniej rozbili główne drzwi i podpalili recepcję. Jak informuje dziś agencja AP – na ulicach miasta i przed ambasadą zgromadziło się kilka tysięcy osób.

Przed placówką demonstranci podpalili puste przyczepy, z których korzystali pracownicy ochrony ambasady. Przeciwko zebranym irackie siły bezpieczeństwa użyły gazu łzawiącego, nie wiadomo czy ktoś odniósł obrażenia.

Konieczna była ewakuacja ambasadora i całego personelu. Na miejscu pozostało tylko kilku pracowników ochrony. W sieci pojawiły się nagrania z momentu, gdy usiłowano wedrzeć się na teren ambasady. Widać m.in. podpalenie ogrodzenia.

Protesty związane są z przeprowadzonymi przez USA nalotami na związane z milicją Kataib Hezbollah cele w Iraku i w Syrii. USA uważają, że Kataib Hezbollah stoi między innymi za piątkowym atakiem rakietowym na bazę wojskową w pobliżu miasta Kirkuk na północy Iraku. Zginął w nim cywilny pracownik amerykańskiej misji wojskowej, a sześć osób zostało rannych

W nalotach odwetowych USA zginęło 25 osób, ponad 50 zostało rannych. Irak twierdzi, że działania wojsk USA to pogwałcenie suwerenności, zaś jego rada bezpieczeństwa powiedziała, że trzeba zrewidować relacje z USA.

dam/IAR,PAP