Portal Fronda.pl: W warszawskim hotelu Victoria od wtorku trwa doroczna konferencja OBWE. Jej uczestnicy mogli oglądać… antyukraińską wystawę i filmy propagandowe z Russia Today. Materiały jednoznacznie wskazują, że całą winę za konflikt na Ukrainie ponoszą Ukraińcy. Nie wiadomo dokładnie, kto stoi za wystawą, ale pieniądze na nią wyłożyła rosyjska ambasada. O czym to świadczy? Dlaczego w ogóle ktoś pozwolił na to, by taka skandaliczna wystawa została zaprezentowana w Warszawie?

Artur Górski, PiS: Taka wystawa ma posmak skandalu. Pokazuje, że Rosjanie w propagandowym działaniu wciąż są bardzo skuteczni. To działanie nie ma przekonać do ich racji Polaków - to syzyfowa praca - tylko organizacje międzynarodowe, w tym przypadku OBWE. Wystawa taka wydaje się czymś obiektywnym i kulturotwórczym, a jest subiektywną, kreującą rzeczywistość, zakłamaną propagandą. I wiadomo, że stoją za nią właśnie Rosjanie, którzy w Warszawie mogą robić co chcą, i ludzie pozostający pod ich wpływem. Nie musieli pytać się o zgodę na wystawę polskich urzędników, a najwyżej właścicieli hotelu, który jest prywatny. Ale jednak zabrakło polskiej reakcji. Jest ciche przyzwolenie tego rządu na takie bezczelne inicjatywy.

Czy fakt, że taka wystawa pojawiła się w Warszawie może w jakiś sposób wpłynąć na postrzeganie Polski na arenie międzynarodowej? A może sprawą powinien zająć się nowy szef MSZ Grzegorz Schetyna? Jaki kurs wobec Rosji może odebrać minister spraw zagranicznych? Zdaniem „Le Monde”, jego nominacja jest dowodem na to, że rząd Ewy Kopacz wyciągnie dłoń do Putina…

Niestety, podzielam tę opinię. Grzegorz Schetyna jako szef sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych unikał jednoznacznych deklaracji w sprawie konfliktu rosyjsko-ukraińskiego, zachowywał się tak, jakby ta sprawa go nie interesowała. Nowy rząd, a Schetyna przecież został szefem MSZ-tu, będzie musiał na nowo określić stosunek do tej wojny. I obawiam się, że będzie to kontynuacja dotychczasowej linii, czyli z jednej strony piękne słowa o niepodległości Ukrainy, a z drugiej całkowita bezczynność, aby nie drażnić Rosjan.

Ewa Kopacz ma niewielkie doświadczenie nie tylko w sferze międzynarodowej… Nowa premier zalicza wpadkę za wpadką. Tym razem skompromitowała się, bo dopiero po medialnej burzy zareagowała ws. Igora Ostachowicza i Marii Wasiak. Ostachowicz miał bowiem objąć posadę w PKN Orlen, a na Wasiak czekała gigantyczna odprawa z PKP. Donald Tusk zapewnia jednak dziennikarzy, że to tylko „niezręczność”. Czy aby na pewno?

Dziwię się, że Pan Ostachowicz, fachowiec od medialnego wizerunku, nie przewidział, jakie będą medialne i społeczne konsekwencje jego zatrudnienia w zarządzie spółki, która jest na "widelcu medialnym". Nie jest osobą anonimową, a kwota, którą miał otrzymać, musiała wywołać reakcję wielu Polaków, którzy są uczuleni na wysokie profity władzy i kolesiostwo. A to niewątpliwie było kolesiostwo, skoro jeden telefon Tuska do Ministra Skarbu spowodował tę nominację, która niewątpliwie pozostawi rysy na wizerunku rządu premier Ewy Kopacz, jeśli nawet Ostachowicz zrezygnował z pracy w Zarządzie Orlenu. Swojej decyzji o powołaniu Ostachowicza broni, wbrew Pani Premier, Minister Skarbu. Czyżby zabrakło mu instynktu samozachowawczego?

Kwestię Pani Wasiak i wysokość jej odprawy należy rozpatrywać w szerszym kontekście. Pamiętamy, jaki skandal wybuchł wokół pieniędzy zarabianych przez Rafała Kaplera, odpowiedzialnego za budowę Stadionu Narodowego. Coraz częściej różne rządowe spółki traktuje się jako możliwość wyprowadzenia pieniędzy państwowych do prywatnych kieszeni i właśnie tzw. umowy menadżerskie, z zagwarantowanymi wielkimi odprawami mają temu służyć. W przypadku deklaracji Pani Wasiak trzeba dopilnować, aby ją spełniła i niw wzięła gigantycznej odprawy z bankrutującego PKP. Oby znów się nie okazało, że z prawnego punktu widzenia nie jest to możliwe i musi te pieniądze wziąć.

Rozm. Marta Brzezińska-Waleszczyk