FRONDA.PL: Zbigniew Ziobro powiedział, że toczą się rozmowy między Solidarną Polską a Ruchem Narodowym w sprawie wspólnej listy wyborczej. Ma mieć w tym udział także o. Tadeusz Rydzyk.

Arkadiusz Czartoryski: Jestem dość sceptyczny co do rzeczywistego udziału w takich rozmowach o. Tadeusza Rydzyka. Jeżeli chodzi o zasadność podobnych działań, to trzeba zauważyć, że współpraca dwóch organizacji mających dziś ok. 1 proc. poparcia wcale nie musi przynieść podwojenia tego wyniku. Po drugie, Ruch Narodowy to partia, która buduje swój byt polityczny w kontestacji do pozostałych środowisk prawicowych – a w szczególności do Prawa i Sprawiedliwości. Należy zadać sobie pytanie, dlaczego Narodowcy wrzucają do jednego worka PiS, PO, SLD i Ruch Palikota? To próba pokazania, że tylko my jesteśmy piękni i wspaniali, a cała reszta jest umoczona w patologie III RP. Tymczasem zarówno ja sam jak i przytłaczająca większość – jeżeli nie wszyscy – moich kolegów i koleżanek z PiS jest bardzo krytycznie ustosunkowana do wyników Okrągłego Stołu i tego, co umówiono w Magdalence. Negatywnie oceniamy bezsensowną trwałość umów dotyczących spółek nomenklaturowych czy tego, co się stało z mediami.

Ponadto dochodzą do nas bardzo niepokojące informacje na temat tego, jak przygotowywano ostatni Marsz Niepodległości, na przykład jak szkolono straż tego Marszu. Ta inicjatywa była na początku wielkim ruchem w większości młodych patriotów, a została politycznie zawłaszczona przez Ruch Narodowy.

Dlatego obawiam się, że współpraca Zbigniewa Ziobry z Narodowcami może po prostu utrwalić podziały na prawicy. Jeżeli za cel obieramy odsunięcie od władzy ekipy Donalda Tuska, to powstaje pytanie, czy Solidarna Polska i Ruch Narodowy mogą go zrealizować?

Jednak sondażu przeprowadzonego na zlecenie portalu 300polityka PiS może liczyć jako osobne ugrupowanie na więcej głosów niż w koalicji z Solidarną Polską i Polską Razem.

Jeżeli zadamy pytanie zwolennikom Prawa i Sprawiedliwości, czy zjednoczenie z Solidarną Polską lub Polską razem zwiększy poparcie, to takie mogą być odpowiedzi. Trzeba jednak zwrócić uwagę na samą kampanię wyborczą. W tym czasie budowanie narracji na prawicy przez trzy czy cztery partie ewidentnie rozbija głosy. W przypadku wyborów istnienie jednej dużej, i ewentualnej jakiejś jednej mniejszej partii prawicowej pomoże osiągnąć dobry wynik, który pozwoli samodzielnie rządzić. Trzeba pamiętać, że potrzebne jest zwycięstwo nad drugim największym ugrupowaniem o około 10 proc. Choć dziś może pojawiać się niezadowolenie z prób zjednoczenia prawicy, to w czasie wyborów premia za jedność będzie oczywista. Pokazuje to casus PiS, które zjednoczyło w swoich ramach szereg środowisk prawicowych, i dziś otrzymuje ponad 30 proc. głosów.

Czy PiS dopuszcza możliwość podjęcia rozmów także z Ruchem Narodowym?

Mamy zbyt wiele dziwnych niewiadomych wokół różnych działaczy Ruchu Narodowego. Organizacja ta rozpoczęła swoją drogę od niezwykle ostrej kontestacji moralnego prawa PiS do uczestnictwa w życiu politycznym. Sam byłem w komitecie organizacyjnym Marszu Niepodległości. Wysłuchiwałem o mojej partii, a w końcu i o sobie samym,  bardzo ostrych, niemalże wulgarnych wypowiedzi. PiS przyrównywano do takich ugrupowań jak PO czy SLD. Ponadto jest jeszcze bardzo bolesna dla mnie jako katolika sprawa. Otóż w szeregach działaczy Ruchu Narodowego funkcjonuje wiele pomysłów neopogańskich. Oficjalnie Narodowcy się od tego odcinają, jednak jako aktywny użytkownik Facebooka widzę, że te same osoby udzielają się na profilu Ruchu Narodowego, a zarazem biorą udział w rozmaitych neopogańskich pomysłach. To sytuacja, w której byłoby mi niezwykle trudno funkcjonować.

Wokół Ruchu Narodowego gromadzi się też wiele osób o bardzo prorosyjskich poglądach. Czy to nie utrudniałoby rozmów z PiS?

Koncepcje wszechrosyjskie czy pansłowiańskie funkcjonują już od XIX wieku. Były to wówczas pomysły tworzone wokół tronu cara, mające na celu podporządkowanie mu wszystkich Słowian. Oczywiście, największy kłopot stanowili tu Słowianie katolicy. Posuwano się nawet do tego, że nazywani ich zdrajcami. Panslawizm trafił na podatny grunt szybciej w Czechach czy innych krajach niż w Polsce. Te tendencje wciąż się utrzymują. Jeżeli chodzi o prorosyjskość, to trzeba mieć na uwadze konkretny kontekst międzynarodowy. Nie chodzi o to, że prorosyjskość jest sama w sobie zła lub dobra. Sam mam wielu przyjaciół w Rosji, działam w stowarzyszeniach rekonstrukcji historycznej, bywaj w tym kraju, z życzliwością patrzę na różne osiągnięcia narodu rosyjskiego. Jednak dziś walczymy na arenie międzynarodowej o to, by Polska, po pierwsze, nie była państwem graniczącym z wielkim rosyjskim imperium. To nigdy nie kończyło się w naszej historii dobrze. Stąd ważne jest, by istniały demokratyczne państwa na wschód od Polski, jak Ukraina, Białoruś, Litwa, Łotwa czy Estonia. Po drugie mamy jeszcze kontekst gospodarczy. Proszę zwrócić uwagę, że to właśnie Azoty są największym odbiorcą gazu. Powstaje pytanie co stanie się, jeżeli rosyjskie spółki będą miały w Azotach duże wpływy. To może doprowadzić do jeszcze głębszego uzależnienia Polski od Rosji. Te konteksty trzeba dostrzegać. PiS nie jest antyrosyjską partią; nie jest przeciwko Rosji. Popieramy dbanie o własny interes gospodarczy. Tymczasem jestem przekonany, że działacze Ruchu Narodowego nie dostrzegają tych kontekstów. Jest to ogromna różnica między naszymi ugrupowaniami i sądzę, że nawiązanie jakiejkolwiek współpracy byłoby z tego względu bardzo trudne. 

Rozmawiał Paweł Chmielewski