Fronda.pl: Siegiej Riabkow wiceminister spraw zagranicznych Rosji powiedział, że stosunki amerykańsko-rosyjskie są dziś w „najniższym punkcie” od czasów zimnej wojny. Sądzi Pan, że to trafna diagnoza?

Andrzej Talaga, Warsaw Enterprise Institute: Uważam, że to jak najbardziej trafne zdanie. Stosunki amerykańsko-rosyjskie są obecnie w jak to ujął Riabkow „najniższym punkcie” od czasów zimnej wojny. Nie zaczęło się to oczywiście teraz, ponieważ jest to tendencja narastająca. Przełomem była aneksja Krymu, od której rozpoczął się okres, w którym stosunki amerykańsko-rosyjskie są najgorsze od czasów zimnej wojny.

Riabkow powiedział też, że Rosja jest otwarta na jak to ujął „konstruktywną współpracę” z USA. Chodzi tu chociażby o wojnę w Syrii?

Rosja otwarta jest na wszelką współpracę z USA dotyczącą nie tylko wojny w Syrii, ale na przykład zniesienia sankcji, podziału stref wpływów w Europie czy wręcz na świecie. Rosja chciałaby być uwzględniona w tzw. koncercie mocarstw, a więc chciałaby współdecydować w sprawach światowych. Rosja jest na to wszystko otwarta, tylko pozostaje pytanie na co otwarci są Amerykanie? Wydaje się, obserwując zachowania Amerykanów po kilku tygodniach od zaprzysiężenia prezydenta Trumpa, że ich sferą zainteresowań jeśli chodzi o współpracę z Rosją jest tylko Bliski Wschód, ale na pewno nie cała reszta świata.

Nawiązując jeszcze do wypowiedzi rosyjskiego ministra, chciałbym zapytać czy rzeczywiście Rosja jak powiedział, nigdy nie prosiła USA o zniesienie sankcji?

Jeśli chodzi o formalną stronę, to rzeczywiście Rosja nigdy nie prosiła USA o zniesienie sankcji. Natomiast nieformalnie oczywiście Rosji chodzi o zniesienie czy przynajmniej złagodzenie sankcji, ponieważ są one dość bolesne dla Rosjan. Może nie byłyby tak bolesne, gdyby nie jednoczesna zapaść na rynku ropy naftowej, która osiąga relatywnie niskie ceny. Połączenie tych dwóch elementów powoduje, że Rosja już jest w bardzo poważnych kłopotach. Poziom życia Rosji spada, rezerwy finansowe topnieją i nie ma żadnych pomysłów na rozkręcenie gospodarki, ponieważ nie poczyniono wcześniej odpowiednich inwestycji. Sankcje więc są i nadal będą bolesne dla Rosji. Temu państwu chodzi o zniesienie sankcji, natomiast na razie Kreml nie artykułuje tego, gdyż dobrze wie, że obecnie nie ma takich możliwości. Ewentualnie może to być część szerszego porozumienia z Amerykanami. Proszenie o zniesienie sankcji nie ma sensu, bo wiadomo, że taka prośba nie zostałaby uwzględniona.

Jak Pan ocenia pierwszy miesiąc rządów Donalda Trumpa w kontekście relacji z Rosją?

Mamy do czynienia z czymś kompletnie innym niż to co słyszeliśmy w trakcie kampanii wyborczej. Słowa i czyny z okresu po zaprzysiężeniu, a szczególnie wizyta przedstawicieli Trumpa w Europie dowodzą, że NATO ma znaczenie, z Rosją specjalnego ocieplenia nie będzie, a dymisja doradcy ds. bezpieczeństwa uważanego za prorosyjskiego pokazuje, że Trump wszedł w buty Obamy i nie ma najmniejszego zamiaru zawierać jakichkolwiek porozumień z Rosją „za nic”.

Czy zatem deklaracja rzecznika Trumpa, że sam prezydent oczekuje od Rosji zwrotu Krymu Ukrainie pokazuje, że Trump jak Pan wspomniał, niekoniecznie szuka ocieplenia „za nic” z Rosją?

Ład międzynarodowy, który został naruszony przez aneksję Krymu jest ładem ustanowionym przez Amerykanów. Jeżeli Rosji wolno zająć Krym, to wolno też Chinom zająć Morze Południowochińskie i wielu innym krajom poczynić wiele innych aneksji terytorialnych. Tym sposobem ład międzynarodowy mógłby przestać istnieć. Jest nie do pomyślenia, aby Amerykanie de iure uznali tę aneksję. Jak rozumiem, było to pewnego rodzaju ostrzeżenie Rosji, aby na Kremlu nie myślano, że Amerykanie są gotowi uznać naruszenie ładu międzynarodowego za obowiązujące. Amerykanie mogliby rozmawiać o wszystkim innym, nawet o uznaniu aneksji Krymu de facto, ale nigdy de iure.

Dziękujemy za rozmowę.