W wywiadzie dla magazynu „Public Discourse” amerykański psychiatra dr Paul McHugh, były kierownik Wydziału Psychiatrii i Nauk Behawioralnych w Johns Hopkins Hospital, porównał ruch transpłciowy do ruchu eguenicznego. Amerykański profesor podkreśla brak podstaw naukowych dla tego ruchu oraz nieodwracalne zmiany i szkody, jakie wywołuje on u dzieci.

Dr McHugh podkreśla, że działanie mózgu wciąż jest dla naukowców tajemnicą, a to sprawia, że psychiatrzy często mylą się w diagnozach. Jego zdaniem „siła mód kulturalnych kieruje myśli i praktykę psychiatryczną w stronę fałszywych, nawet katastrofalnych kierunków”.

Według psychiatry wzrost liczby pacjentów z dysforią płciową jest zjawiskiem, które jest wyrazem „tyranii popularnych uczuć” i nie ma podstaw w nauce. Uważa on, że psychiatria, zajmująca się „zjawiskami życia psychicznego i problemami zachowań psychicznych”, jest podatna na uleganie reakcji emocjonalnej, daje się „ponieść” i „dzieje się to mniej więcej co 10 lub 15 lat”.

Dr McHugh uważa, że z problemu „trangenderyzmu” uczyniono złotego cielca, a nauka nie daje uzasadnienia dla ruchu transpłciowego. Jak zauważa: „wciąż sporo nie wiemy o pochodzeniu homoseksualizmu i transpłciowości czy dysforii płciowej. Nie mamy szczególnego powodu, by wierzyć, że oba z tych zjawisk są wrodzone, mają podstawy biologiczne czy są niezmienne”.

Podkreślając potęgę stojącą obecnie za ruchem transpłciowym – który wspierają rządy, prawo, a nawet organizacje medyczne – dr McHugh stwierdza: „Jestem absolutnie przekonany, że jest to szaleństwo i upadnie, tak jak upadło szaleństwo eugeniki. (...) Jednak pozostaniemy z pewną liczbą dużo bardziej zranionych pacjentów”. Psychiatra przewiduje przyszłe procesy sądowe dzisiejszych dzieci, których życie zostało zniszczone w wyniku procedury zmiany płci.

McHugh przestrzega przed operacją zmiany płci i stosowaniem hormonów u dzieci, podkreślając nieodwracalność tych zmian, a także niegotowość dzieci do podejmowania decyzji, które ważą na całym ich życiu. Według psychiatry od 85 do 95 procent dzieci, które sądzą, że ich płeć jest inna niż biologiczna, po przejściu okresu dojrzewania zdecyduje się jednak zaakceptować swą płeć biologiczną. Ale zastosowanie tzw. „blokerów dojrzewania” redukuje tę liczbę do 5 lub 10 procent.

McHugh zauważa też, że naukowcy, mając do czynienia ze złożonymi procesami, często są skłonni próbować je upraszczać i przedstawiać tak, jakby to były proste kwestie. Łatwiej jest przecież zastosować operację i odciąć „doskonale normalny organ”, który uzna się za zbędny.

McHugh przyznaje, że był na uniwersytecie atakowany słownie za swój katolicyzm, ale podkreśla „cudowny katolicki realizm”: „Myślę, że chrześcijaństwo było fundamentem nauki. W końcu Na początku było Słowo – Logos. Cóż, to oznacza coś, uczynić naukę rozsądną”.

jjf/LifeSiteNews.com