Demokracja to „słowo fetysz” – zauważa red. Rafał Ziemkiewicz. Rozpoczynając na swoim kanale nowy cykl wykładów „Akademia Zdrowego Rozsądku” publicysta zastanawia się nad istotą demokracji. Jak przekonuje, słowem tym „zamyka się usta krytykom”, bo z demokracją nie można dyskutować. Ale czy ona w ogóle istnieje?

- „Czy to, że mówimy dzisiaj o demokracji liberalnej, państwach demokratycznych, przypadkiem nie ukrywa tego, że tej demokracji tak na prawdę nie ma?” – pyta Rafał Ziemkiewicz.

Dziennikarz przedstawia pięć warunków, które muszą zostać spełnione, abyśmy mogli mówić o demokracji. Po pierwsze, państwo demokratyczne musi mieć wspólnotę. W tej wspólnocie decyduje większość, a podporządkowuje się jej mniejszość.

- „Ale mniejszość jak przegra wybory, to nie idzie do lasu wysadzać mosty i koleje, nie mówi, że to jest tylko krótka przegrana na wojnie, ale zaraz wróci i odwojuje swoje i wtedy tamtych wypędzi do lasu”  - zauważa Ziemkiewicz.

- „Tu jest podstawowa sprawa w demokracji. Ktoś przegrywa, ktoś wygrywa. Ten przegrany podaje wygranemu rękę, gratuluje. Wygrany nie stara się przegranego powiesić, zniszczyć, zlikwidować i nie dopuścić, żeby kiedykolwiek wrócił” – podkreśla.

Publicysta wskazuje, że już ten pierwszy warunek w dzisiejszych społeczeństwach demokratycznych nie jest spełniony. Zamiast wspólnoty mamy plemiona, które się ze sobą wzajemnie ścierają.

- „Jeśli po wyborach powstaje opozycja totalna, która odrzuca wspólnotę, to jest to tak samo dalekie od demokracji, jak daleka od demokracji jest totalna władza” – mówi.

kak/DoRzeczy.pl, YouTube-Rafał Ziemkiewicz