Aktywiści w Kalifornii chcą zakazania wykonywania obrzezania. Zebrali wystarczająco dużą liczbę podpisów, by przeprowadzić referendum w tej sprawie. - Nasza akcja notuje obecnie największy sukces. To dla nas duży krok – tłumaczy Matthew Hess, organizator inicjatywy. Jeśli inicjatorom akcji uda się wygrać w referendum w Kalifornii obrzezanie może zostać zdelegalizowane.  Zdaniem działaczy praktyki te są okaleczaniem narządów płciowych, przed którym należy bronić dzieci. Organizacje żydowskie przypominają ,że zakazy takie obowiązywały w Związku Sowieckim oraz w czasach starożytnego Rzymu i Grecji. Zdaniem społeczności żydowskiej obecna inicjatywa dotycząca obrzezania jest realnym zagrożeniem dla wiernych. Obrzezanie uznają oni za obowiązek mężczyzny, wynikający z treści Biblii.


Na dodatek wyznawcy judaizmu zwracają uwagę, że wprowadzenie rzeczonego zakazu pogwałci ich prawo do wolności religijnej i może wpłynąć na całe Stany. Mimo tego ,że jedna z inicjatorek akcji odcina się od atakowania religii i przyznaje, że chodzi jej o uświadomienie, iż obrzezanie  może prowadzić do realnych problemów zdrowotnych dzieci, to trudno uwierzyć w takie zapewnienia.  Judaizm jest przecież czymś zacofanym i głupim. W końcu stawia na piedestale jedynego Boga- Stwórcę rzeczy widzialnych i niewidzialnych.  A to przeicież dziś  obciach i kołtuństwo. Do tej pory postępowcy bali się Go wprost zaatakować z uwagi na siłę lobby żydowskiego, ale, jak uczy doświadczenie, po osłabieniu chrześcijaństwa przychodzi czas na pożarcie innych wyznań, które przeszkadzają w realizacji hedonistycznych pragnień.  Jednak by urzeczywistnić wizję libertyńskiego świata, gdzie satyr i ladacznica przestają być wytykani palcami, trzeba najpierw „uwolnić penisa”.


Aktywiści  powołali  więc do życia komiksowego superbohatera, Człowieka-Napletka, który ratuje niewinne dzieciątka z rąk okrutnych lekarzy i organizacji żydowskich. Człowiek-Napletek  potrafi latać i posiada nadludzką moc.  Jego życiowym celem jest ocalić jak najwięcej niemowląt przed okrutnym rytuałem obrzezania. Walczy więc ze zmutowanym lekarzem, który czyha na napletek dziecka i ortodoksyjnymi Żydami, którzy również czają się na małe penisy jak postacie z rysunków w „ Der Strümerze”. Co ciekawe superbohater jest oczywiście wysokim blondynem. Cóż. Taki mamy antysemityzm jakie mamy czasy. Kiedyś Żydzi robili macę z dzieci i okradali obywateli.  Dziś czają się na penisy.  


 Czy jednak możemy się temu dziwić? Przecież dziś żaden poważny temat nie może przejść obojętnie obok penisa, który stał się bohaterem filmów, książek ( patrz: nowa pozycja Pani Gretkowskiej), piosenek czy nawet rysunków dla maluchów, które w postępowych krajach muszą wyobrażać sobie, że penisem jest banan, na którego trzeba umieć wciągnąć lateks. Penis jest również najsłynniejszym więźniem współczesnej Bastylii ( w prawdziwej siedział zresztą inny jego miłośnik- Markiz De Sade).  Uwolnienie penisa jest więc głównym tematem walki polityków, którzy tracąc ukochany komunizm, którego już nie  mogą wprowadzać w zacofanych kapitalistycznych społeczeństwach, musieli czymś zastąpić swoją wiarę. Cóż lepszego mogło zastąpić czerwony bełkot Marksa i Lenina jak nie penis?


I tak emancypacja penisa stała się  kwintesencją różowej krucjaty. Kato-kajdany już nie muszą być zdejmowane z robotników, kobiet i chłopów. Wystarczy je zrzucić z penisa. W końcu  prawem  penisa jest odwiedzanie miejsc do tego biologicznie nieprzystosowanych i bycie pokazywanym publicznie ludziom, którzy sobie tego nie życzą. Prawem penisa jest wolność, równość i braterstwo. Dlatego kapłani penisoizmu walczą również o to by uwolnione zostały, więzione niczym miłośnicy pokoju w Guantanamo, penisy księży katolickich, którzy z powodu faszystowskich przesądów Watykanu muszą ich używać w kontaktach z dziećmi zamiast z kobietami albo jeszcze lepiej- mężczyznami. „ Rozumiejąc strach przed penisami, bałbym się wydawania w tej sprawie urzędowych rozporządzeń. Dziś penis pomnika, a jutro czyj? Może mój. Albo twój. Chorzy powinni się leczyć, a nie zmieniać świat, by dostosować go do swojej choroby.”- pisał kiedyś na portalu Krytyki Politycznej Jaś Kapela, gdy jakiś burmistrz wykastrował pomnik w mieście. Pan Jaś już chyba teraz wie kto tak naprawdę może mu go okaleczyć małego Jasia. Odpowiedź jest stara jak świat. Żydzi. Jednak spokojna głowa. Pańskiego penisa uratuje aryjski  Człowiek napletek, który pewnie odkrył niczym bohater powieści Dana Browna fragment o penisach w „Protokołach Mędrców Syjonu”. Pewnie superbohater odkryje w filmie zrobionym przez Michaela Morre’a albo Olivera Stone’a, że to penis strzelał do Kennedy’ego i stał za napadem na Irak. Penis jest wszechmocny.  „Penis jest najlepszym przyjacielem kobiety”- mówiła Manuela Gretkowska.


Ja mam wrażenie, że jest on nie tylko najlepszym przyjacielem  ludzi ( protestuje przeciwko homofobicznemu charakterowi tej wypowiedzi! ) , ale również złotym cielcem, który zastąpił współczesnym poganom inne bóstwa.  

 

Łukasz Adamski