Policja próbowała zapobiec spotkaniu agresywnej grupy z pielgrzymami. Jednak doszło do niego na centralnym placu Puerta del Sol w Madrycie. Antyklerykałowie szybko zaczęli wyzywać pielgrzymów i Ojca Świętego. "Papież to nazista", "Nie dla umysłowego Guantanamo", "Lepszy jamnik od wilczura niemieckiego" - można było usłyszeć z ust rozwydrzonego motłochu. Lewacy rzucali prezerwatywami w krzyż. W pewnym momencie kilku protestujących przedostało się przez kordon policji i zaczęło bić pielgrzymów. W policjantów rzucali różnymi przedmiotami, m. in. butelkami. "Bez broni jesteście nikim" - krzyczeli. Policja była zmuszona użyć gumowych pałek by rozpędzić młodych bandytów.


Atmosfera pielgrzymki jest napięta od  samego początku. Dramatycznie relacjonuje ją ks. Tomasz Jaklewicz na portalu wiara.pl. „Nad placem fruwają nadmuchane prezerwatywy i powiewają gejowskie flagi. Panuje chaos. Wśród demonstrantów można rozpoznać niewielkie grupy uczestników Światowych Dni Młodzieży. "Modlili się i skandowali Benedetto, ale demonstranci wypychają ich z placu. Mają przewagę, są ich tysiące" - opowiada ks. Jaklewicz. Protestujący oficjalnie sprzeciwiają się finansowaniu takich „imprez” jak pielgrzymka przez państwo (  znany populistyczny argument, który wypływa z ust entuzjastów finansowania gejowskich organizacji z podatków). Jednak główym zarzutem pretorianów cywilizacji śmierci w Hiszpanii jest wpływ Benedykta XVI na spowolnienie procesu legalizacji zabijania jeszcze większej liczby dzieci nienarodzonych, chorych, ludzi starszych etc.



"Krytykujemy tę skandaliczną ostentację w czasie, kiedy Hiszpania zmaga się z kryzysem gospodarczym, kiedy bezrobocie przekroczyło 20 proc., a wśród młodzieży 40 proc., kiedy sytuacja ekonomiczna wielu rodzin jest dramatyczna, a rząd tnie budżet" - powiedział Francisco Delgado, przewodniczący Europy Laickiej, która namówiła do protestów inne lewackie organizacje, środowiska LGTB oraz „liberalnych” chrześcijan. Jednak organizatorzy ŚDM podkreślają, że wizyta papieża w Madrycie nie będzie kosztowała państwa "ani jednego euro". Według nich wizyta Ojca Świętego wyniesie nie 100, a 50 mln euro, z czego 70 proc. pokryją pielgrzymi, a 30 proc. pochodzić będzie od firm i z datków. Na dodatek według nich duża liczba pielgrzymów przyniesie miastu zyski w wysokości 100 mln euro i pozwoli na zmniejszenie deficytu budżetowego w bieżącym roku. Jednak to wszystko jest mało ważne.



Lewicowym aktywistom i ich bojówkom nie chodzi o kwestie rozdziału Kościoła od państwa, laicki charakter Hiszpanii (tak jakby go nie było) czy nawet o antyklerykalizm. Benedykt XVI wkurza ludzi bo przypomina im czym jest grzech oraz, że można wybrać lepszą drogę życia podążając za Jezusem. Każdy kto choć przez chwilę polemizował z walczącym anty-teistą, który nie wiedzieć czemu pragnie udowodnić nam (i sobie?), że świat został stworzony przez wiatr a my po śmierci jesteśmy zgniłym mięsem wie, że „wysiada” on przy pytaniu czy świat byłby lepszy gdyby ludzie stosowali się do nauk Jezusa. Każdy uczciwy człowiek musi przyznać, że nauka Jezusa z Nazaretu jest doskonała i mogłaby zbudować świat perfekcyjny. Jednak przyjęcie Jezusa jest drogą ciężką o czym każdy z nas, wierzących ludzi, przekonuje się każdego dnia grzesząc i oddalając się od Niego. I właśnie za to Benedykt XVI tak bardzo jest dziś nienawidzony, będąc na celowniku wszystkich wrogów Jezusa od początku swojego pontyfikatu. Ten papież nie jest wymarzoną kukłą z fan klubu Jezusa, o której tak marzyli „postępowcy” po śmierci JPII. Nie jest pacynką, którą kapłani nowej świeckiej religii mogliby prowadzić na sznurkach poprawności politycznej. I za to właśnie płaci.


On musi wkurzać, że przypomina, iż nie wolno zabijać ludzi w ich prenatalnej fazie rozwoju dla własnego hedonizmu. On doprowadza do szału jak przypomina, że seks gejowski jest niezgodny z naturą i biologią. On jest wrogiem, gdy upomina się o szacunek dla starszych ludzi, chrześcijan, którzy w dobie „tolerancjonizmu” są pozbawiani swoich podstawowych praw czy nawołuje do obrony świętości rodziny. On jest wkurzającym dziadkiem i nazistom (czy brunatni przypadkiem nie promowali cywilizacji śmierci?), gdy mówi, że seks nie jest jedynym atrybutem człowieczeństwa i rozebrana kobieta nie jest sensem życia. On doprowadza do pasji, gdy wspomina, że lateks nie jest wcale odpowiedzią na wszystkie niegodziwości tego świata. On prezentuje spójną wizję człowieczeństwa i przyciąga do siebie miliony wiernych. Dlatego trzeba rzucić w niego kondomem.


Jednak histeryczna reakcja zagubionej, infantylnej młodzieży nic nie da. On jest pancernym sługą Jezusa i nic mu nie przeszkodzi głosić prawdy.  

 

Łukasz Adamski