W Orzyszu i w Giżycku - mazurskich miastach, rozpoczęły się przygotowania do zorganizowania atrakcyjnej bazy restauracyjno-rozrywkowej dla amerykańskich żołnierzy, którzy na Mazury mają trafić wiosną.

Jak dowiadujemy się z portalu stefyk.info ''w ubiegłym tygodniu sekretarz generalny Sojuszu Jens Stoltenberg i szef MON Antoni Macierewicz na zakończenie pierwszego dnia spotkania ministrów obrony NATO poinformowali, że wielonarodowy batalion NATO, który trafi do Polski w kwietniu, będą tworzyli żołnierze z USA, a także W. Brytanii i Rumunii. Amerykańska batalionowa grupa bojowa liczy zwykle ok. tysiąca żołnierzy. Jak powiedział Macierewicz, uzupełniające ją pododdziały z Rumunii i Wielkiej Brytanii będą wielkości kompanii (zwykle ok. 150-200 żołnierzy). Batalion będzie stacjonował w Orzyszu i sąsiednim Bemowie Piskim (Warmińsko-mazurskie).

Batalionowa grupa bojowa wzmocni tzw. przesmyk suwalski u zbiegu granic Polski, Rosji, Białorusi i Litwy, który łączy na lądzie kraje bałtyckie z innymi państwami NATO.''

Z przyjazdem wojsk do Polski wiążą nadzieje przedsiębiorcy z Orzysza i Giżycka, ale także władze samorządowe.

Niewątpliwie, przyjazd Amerykanów w mundurach to szansa na ożywienie gospodarcze w tym rejonie.

"Ci amerykańscy żołnierze to dla nas jak gwiazdka z nieba" - mówił w rozmowie z reporterem PAP Zbigniew Włodkowski , burmistrz Orzysza.

W ostatnich dniach października burmistrz miasta zorganizował z lokalnymi przedsiębiorcami z branży turystycznej spotkanie, poświęcone możliwościom wykorzystania obecności amerykańskich wojskowych.

"Wiadomo, że potrzebne są miejsca hotelowe, restauracje, jakieś rozrywki kulturalne. Na to na pewno będzie zapotrzebowanie. Myślimy też o tym, by po przyjeździe Amerykanów 2-3 razy w tygodniu uruchomić w Orzyszu kino, którego teraz nie ma"

- mówił burmistrz Orzysza.

Następne spotkanie na ten temat jest już zaplanowane - odbędzie się na początku nowego roku, zanim jednak to nastąpi, miejscowy biznes będzie  "intensywnie myśleć, co jeszcze można zorganizować, czy zaplanować".

W Giżycku zapadły już pierwsze decyzje -  Amerykanom będzie co tydzień dowożona anglojęzyczna gazetka, z przeglądem informacji dla żołnierzy. Znajdą się w niej najświeższe informacje o tym, co będzie się działo w mieście, jakie będą koncerty, promocje czy też imprezy kulturalne lub rozrywkowe.   

Jest prawie pewne, że powstanie restauracja z amerykańskimi daniami - rekonesans na temat upodobań amerykańskich podniebień został już wcześniej przeprowadzony w USA przez właścicieli giżyckich lokali gastronomicznych.

Trzeba będzie również zapewnić transport stacjonującym wojskowym. W tym celu zostanie zakupiony specjalny bus.

"Do tego jedna z korporacji taksówkarskich przymierza się do kupienia busa, który dowoziłby żołnierzy z Bemowa Piskiego, gdzie będą mieszkać, do Giżycka. Taki bus by przyjeżdżał na telefon i po zakończonych imprezach odwoził żołnierzy do koszar"

- zdradził w rozmowie z PAP burmistrz Giżycka, pan Wojciech Iwaszkiewicz.

Urząd miejski Giżycka nie zostaje w tyle z decyzjami, które mogą wspomóc miejski budżet a zarazem ułatwić życie żołnierzom. W związku z tym planuje wydawanie gazety, prezentującej miejscowe atrakcje, takie m.in. jak lodowisko, giżycką marinę czy też basen.

Na razie profil i cykl wydawania pisma jest obmyślany i niebawem wszystko stanie sie jasne, czy gazetka będzie aktualizowana i regularnie dowożona żołnierzom do Bemowa Piskiego, czy miasto będzie miało jedną "uniwersalną" wersję.

"Wiemy, że żołnierze będą się co pewien czas zmieniać, więc prezentacja miasta będzie nam wciąż potrzebna"

- stwierdził burmistrz Giżycka.

"Wciąż zabiegamy o turystów poza sezonem, właśnie ich dostaniemy. Musimy zrobić wszystko, by czuli się u nas dobrze i zostawiali u naszych przedsiębiorców swój żołd"

- powiedział Iwaszkiewicz.

Jego zdaniem pobyt amerykańskich wojskowych jest ogromną szansą ekonomiczną dla przedsiębiorców turystycznych z Mazur.

Jak się okazuje,  oficerowie techniczni amerykańskiej armii już są na Mazurach, chociaż przyjazd pierwszego kontyngentu wojsk odbędzie się na wiosnę.

"Sprawdzają warunki mieszkaniowe, sprawdzają warunki techniczne i to w każdym aspekcie. Wiem np., że sprawdzali, czy ładowarki od ich telefonów będą pasowały do gniazdek w koszarach w Bemowie Piskim"

- powiedział burmistrz Orzysza, Zbigniew Włodkowski. Stwierdził też, że ta skrupulatność pokazuje, jak wielką wagę Amerykanie przykładają do warunków, w jakich mają stacjonować ich wojska. 

LDD/PAP/stefczykinfo/fronda.pl