„Osobiście liczę na to, że teraz, w tym po-pandemicznym czasie będziemy znacznie ostrzej widzieć potrzebę nowej ewangelizacji” – mówi w rozmowie z Katolicka Agencją Informacyjną abp Grzegorz Ryś, metropolita łódzki.

Hierarcha przekonuje, że pandemia pokazała słabości polskiego Kościoła.

- „Pokazała wyraźnie to, co w naszym Kościele było doświadczeniem albo przeważnie, albo wręcz wyłącznie kulturowym, a co było rzeczywiście obszarem osobiście przeżywanej wiary”

- mówi rozmówca Marcina Przeciszewskiego.

Zaznacza, że do kościołów nie wrócą ci, którzy wcześniej chodzili do nich tylko z pewnego nawyku. Zwraca też uwagę na zgorszenie Kościołem instytucjonalnym. Do kościołów, jak podkreśla, wrócą jedynie ludzie najbardziej wierzący. Dlatego, aby wrócili też pozostali, trzeba powrócić do kerygmatu.

- „Pierwszym elementem resetu – po tej izolacji – musi być więc doświadczenie spotkania, wspólnoty”

- przekonuje.

- „Wewnątrz tego doświadczenia potrzebne jest odkrycie obecności i bliskości Jezusa, który słyszy ludzkie pytania (wyostrzone przez trudne doświadczenia); owszem, daje na nie odpowiedź – nie doktrynerską i ideologiczną, lecz dotykającą życia, umysłu i serca. Potrzebne jest spotkanie głęboko osobiste i angażujące – ufamy, że również w formie sakramentu pojednania i pokuty, które dopiero otworzy drogę ku Eucharystii”

- dodaje.

Po pandemii, zaznacza abp Ryś, na nowo trzeba ogłosić Kościołowi Ewangelię.

W to głoszenie Ewangelii muszą zaangażować się też osoby świeckie.

- „Niewątpliwie w Polsce ciągle mamy Kościół mocno klerykalny, gdzie wciąż niemal wszystko zależy od księży. Ale to będzie się zmieniać, nawet w sposób wymuszony. Bardzo potrzebny jest intensywny namysł nad przyszłością oraz adekwatne i celowe działania. Bowiem czeka nas duży problem i to całkiem niedługo”

- mówi metropolita łózki.

Problemem tym jest proces ubywania księży, który wymusi sytuację, w której księża ograniczą swoją aktywność wyłącznie do działań właściwych prezbiterom, a część swoich działań przekażą świeckim.

kak/KAI