Św. Franciszek był podobny do Chrystusa w pełnieniu woli Bożej, zatroskaniu o Kościół, w noszeniu świętych znaków zbawienia na swoim ciele. Był do końca zatroskany o to, by głosić światu Ewangelię, nie gardząc nim – mówił metropolita krakowski abp Marek Jędraszewski podczas Mszy św. w uroczystość św. Franciszka z Asyżu, odprawionej w kaplicy klasztornej sióstr klarysek.

W homilii arcybiskup przypomniał, że Jonasz usłyszał wołanie Boże, by wyruszył do Niniwy. Miał ratować to miasto, ale uciekał przed wolą Boga. Czynił to wbrew słowom Psalmu 40, który mówi o słudze Bożym. Autor listu do Hebrajczyków odnosi je do szczególnego dialogu między Bogiem Ojcem a Jego Synem, który otrzymał ciało, by zbawić świat. W Ewangelii pojawił się obraz dobrego Samarytanina, którym jest przede wszystkim Jezus, ponieważ to On ulitował się nad poranionymi przez grzech ludźmi.

Słowa Chrystusa by czynić podobnie jak ewangeliczny Samarytanin, usłyszał św. Franciszek z Asyżu. Zbawiciel poprosił go, by ratował Kościół, który grozi zawaleniem. Dopiero po pewnym czasie Franciszek zrozumiał, że ma ratować miłość do Boga w Kościele. Mówiono o Franciszku, że „kto go widział, widział Chrystusa”. Pod koniec jego życia współbracia byli zdziwieni stygmatami, które ukrywał przed światem. – Św. Franciszek był podobny do Chrystusa w pełnieniu woli Bożej, zatroskaniu o Kościół, w noszeniu świętych znaków zbawienia na swoim ciele. Był do końca zatroskany o to, by głosić światu Ewangelię, nie gardząc nim – wskazał arcybiskup. Św. Franciszek żył w duchu pokuty i umartwienia, widząc równocześnie w stworzonym świecie prawdziwy cud, za który należy wysławić Boga. Ze zdumienia nad pięknem świata wyrosła jego szczególna wrażliwość na tajemnicę wcielenia. Uczył prawdziwego humanizmu i wrażliwości na człowieka oraz świat w całej prawdzie materialno-duchowej. Chciał by każdy człowiek otwierał się na Ewangelię i pochylał się nad nieszczęściem każdej istoty ludzkiej. Troszczył się o zbawienie całego świata i dlatego wziął udział w jednej z wypraw krzyżowych. Św. Franciszek ratował Kościół, pełniąc wolę Bożą. On wiedział, że reformę należy rozpocząć od siebie i od życia Ewangelią aż do końca. Odchodził z tego świata nagi, ubogi, przedziwnie czysty w swych myślach i budzący wzruszenie, także św. Klary. Święty przed śmiercią błogosławił Asyż, który nadal żyje tym błogosławieństwem. – W jakiejś mierze cały świat żyje tym błogosławieństwem, bo ilekroć będziemy wnikali w jego żarliwe włączenie się w los Chrystusa, tylekroć będziemy odczytywali co naprawdę znaczy błogosławić świat – podkreślił arcybiskup. Stwierdził, że postawa Franciszka, jego oddanie Bogu i drugiemu człowiekowi będą przekazywane z pokolenia na pokolenie aż do końca świata.

 

mp/diecezja.pl