Robert Bąkiewicz, jeden z najbardziej rozpoznawalnych organizatorów Marszu Niepodległości, poinformował, że policja weszła do jego domu w Pruszkowie pod pretekstem poszukiwania dokumentów związanych z Marszem z 2018 roku. W rozmowie z mediami Bąkiewicz określił działania służb jako „bandyterkę” i „zemstę polityczną”, twierdząc, że celem przeszukania było zdobycie jego dokumentów, laptopów i telefonu. Mimo oskarżeń, przyznał, że policja zachowała się kulturalnie i nie stosowała przymusu.
Podczas konferencji prasowej Bąkiewicz potwierdził, że dobrowolnie przekazał wszystkie wymagane przez funkcjonariuszy urządzenia i dokumenty. Wydarzenie to jednak było traumatyczne dla jego rodziny, szczególnie dla żony i czwórki małych dzieci. Bąkiewicz zapowiedział, że rozważa podjęcie kroków prawnych w tej sprawie.
Oprócz Bąkiewicza, przeszukania miały miejsce również w domach innych działaczy związanych ze Stowarzyszeniem Marsz Niepodległości. Matuesz Bożydar Marzoch, asystent wicemarszałka Sejmu Krzysztofa Bosaka, poinformował, że również jego mieszkanie zostało przeszukane przez policję o świcie. Marzoch potwierdził, że działania służb dotyczyły Marszu Niepodległości z 2018 roku.
Przeszukania objęły także siedzibę Stowarzyszenia Marsz Niepodległości przy ulicy Stawki w Warszawie.
Z informacji uzyskanych przez Bąkiewicza wynika, że śledztwo, na podstawie którego dokonano przeszukań, zostało wszczęte w 2023 roku. Śledczy mają poszukiwać osoby podejrzewanej o propagowanie faszyzmu, która miała być ubrana jak członek Straży Marszu Niepodległości. Bąkiewicz wskazał, że może chodzić o jednostkowy przypadek spośród setek tysięcy uczestników marszu.