Warte podkreślenia jest, że Islandia to pierwszy europejski krajem, który zdecydował się na taki krok po agresji Rosji na Ukrainę.

- Szefowa dyplomacji tego kraju uważa, że jej kraju nie stać na prowadzenie działalności w Moskwie w sytuacji, w której relacje polityczne, gospodarcze i kulturalne obu państw są na tak niskim jak obecnie poziomie. Nie wiadomo na razie, jaka będzie reakcja Rosji – czytamy na portalu TVP Info.

Od jakiegoś czasu, po inwazji Rosji na Ukrainę, także inne kraje Zachodu bojkotują rosyjskich polityków i dyplomatów. - Rosyjskie władze nie są zapraszane na międzynarodowe spotkania, a kraje Europy wydalają kolejnych dyplomatów, oskarżając ich o szpiegostwo – czytamy.

Decyzję władz Islandii skomentował wiceszef polskiego MSZ Arkadiusz Mularczyk.

– „Choć w komunikacie informującym o zawieszeniu działalności ambasady Islandii w Moskwie nie pada nazwa Ukrainy, to ta decyzja jest ważnym sygnałem także dla innych państw” – stwierdził Mularczyk.

- „Solidarny gest MSZ Islandii z Ukrainą. Niezgoda na łamanie prawa międzynarodowego znajduje odzwierciedlenie w decyzji o zawieszeniu działalności Ambasady Islandii w Rosji. To kolejny krok naszych sojuszników na rzecz pokoju” – napisał też na Twitterze.

Dodał też, że możliwe jest powstanie „koalicji państw podobnie myślących”.