Niektóre organizacje określające się jako „ekologiczne” czynią starania, aby dzięki współdziałaniu z rządem Donalda Tuska zmienić ten stan rzeczy. Oto w mediach pojawiają się bowiem doniesienia o następnych próbach powołania do życia nowych parków narodowych za zgodą Ministerstwa Klimatu i Środowiska. Dziennikarze wskazują m.in. na Pogórze Przemyskie i tzw. Turnicki Park Narodowy, czyli w zasadzie sztuczny twór, którego promocją od lat zajmuje się chociażby Fundacja Dziedzictwo Przyrodnicze. Na Facebooku dla przykładu można natrafić nawet na profil „Niewidzialny Turnicki Park Narodowy”, prowadzony przez Kwitnącą Otulinę, lokalny ruch wolontariuszy z Podkarpacia.

Kto „zaopiekuje się” nowym parkiem narodowym?

Jak możemy się dowiedzieć z doniesień medialnych, np. portalu DoRzeczy.pl, dyrektorem nowo założonego parku – jeśli oczywiście taki by powstał – mógłby zostać dr Antoni Kostka, geolog, który kieruje wspomnianą już Fundacją Dziedzictwo Przyrodnicze. To działacz ekologiczny, a raczej można powiedzieć zarabiający na ekologii, co nie zawsze przecież musi być złe, ale… Z jednej strony głosi hasła związane z ochroną przyrody, z drugiej natomiast to dla niego jedynie czysty biznes. Sam to zresztą ochoczo przyznaje w licznych wywiadach. W rozmowie z portalem biznesistyl.pl stwierdza nawet wprost, że „ciągle zbyt dużo jest stereotypowych skojarzeń, że jak ekolog, to pewnie weganin w krótkich spodenkach, trampkach i kółkiem w uchu, a już na pewno »lewak«, żyjący z naciągania na datki”. Fakt, że „na spotkania przyjeżdża w samochodzie za ćwierć miliona złotych ubrany w drogi garnitur”, komentuje w następujący sposób:

„Przy powitaniu często następuje konsternacja. Dlatego wiele rozwiązań z biznesu staram się zaimplementować także w fundacji i przynosi to coraz lepsze rezultaty. Cieszymy się też coraz większą popularnością w mediach lokalnych i ogólnopolskich, co pomaga skuteczniej upominać się o Puszczę Karpacką. W Polsce jeszcze niewielu jest ludzi z doświadczeniem biznesowym, zaangażowanych w ekologię i ochronę przyrody, ale na świecie to już powszechne zjawisko” – wyznaje.

Co jeszcze można by powiedzieć o tej postaci, bazując na ogólnie dostępnych źródłach? Dr Antoni Kostka to z pewnością autorytet „Gazety Wyborczej” i serwisu OKO Press, dla których wielokrotnie udzielał obszernych wywiadów. W swoich publicznych przemówieniach chętnie zarzucał Lasom Państwowym, że tak naprawdę są „kapitalistyczną korporacją” nastawioną wyłącznie na zarobek, a ciekawe na co on jest nastawiony? Prawda, że brzmi znajomo? Przed laty wspierał też małopolski oddział Komitetu Obrony Demokracji (KOD), a njgłośniej chyba było o nim w lutym 2020 roku, gdy wraz z innymi „ekologami” spotkał się w Brukseli z ówczesnym unijnym komisarzem Fransem Timmermansem. Po co? Otóż – czytaliśmy wtedy w mediach - przedstawiciele organizacji pozarządowych postanowili poprosić Komisję Europejską o pomoc w „ratowaniu polskich lasów”, a on sam wraz z towarzyszami domagali się od KE stanowczych działań, aby polskie społeczeństwo uzyskało dostęp do sądownictwa w sprawach środowiskowych (czyt.: zwiększenie wpływu Brukseli na polskie lasy).

W kwestii jego powiązań biznesowych i rodzinnych wystarczy zajrzeć do KRS:

„Od 24 stycznia 2019 r. dr Antoni Kostka jest członkiem organu nadzoru w Fundacji Dziedzictwo Przyrodnicze. To jednak nie są jego jedyne koneksje. Możemy wymienić dwie organizacje, które są powiązane z FDP. Chodzi o Green Steam Unternational oraz Akces Net. Pierwszy z podmiotów funkcjonuje na polskim rynku od marca 2011 r., drugi zaś od września 2009 r. Co najważniejsze, w obu możemy znaleźć członków rodziny Kostki, i to na znaczących stanowiskach. Wspomniana spółka Green Steam International, której prezesuje właśnie Kostka, zajmuje się dystrybucją ekologicznych maszyn czyszczących, o szerokim zastosowaniu. Spośród siedmiu pozostałych członków zarządu aż trzy osoby należą do jego rodziny: syn, który dołączył do spółki w lutym 2013 r., a także synowa i żona, które trafiły do zarządu w tym samym momencie – 26 czerwca 2017 r. Akces Net jest co prawda w stanie likwidacji, ale nie można zapomnieć o jej powiązaniach z Fundacją Dziedzictwo Przyrodnicze. Od września 2009 r. jako wspólnik spółki widnieje Antoni Szczepan Kostka. Nie jest to bynajmniej zbieżność nazwisk, a poszlaka wskazująca na finansowe powiązanie tych podmiotów” – możemy przeczytać w serwisie DoRzeczy.pl.

Polskie lasy na celowniku

Zamieszanie wokół polskich lasów związane z bezpodstawnymi oskarżeniami, ochoczo wspieranymi w ostatnich latach przez lewicowo-liberalny mainstream, kierowanymi pod adresem przedsiębiorstwa Lasy Państwowe jak i samych leśników, musi budzić niepokój wszystkich zatroskanych niepodległością naszej ojczyzny. Obecnie w całą sprawę włączają się także protesty rolników, myśliwych i leśników przeciwko Europejskiemu Zielonemu Ładowi oraz napływowi importowanych produktów rolnych z Ukrainy. Protestujący w zdecydowany sposób podkreślają niezadowolenie z decyzji dotyczących rolnictwa i ochrony środowiska. Przeraża ich przede wszystkim wizja dalszej ekspansywnej polityki Unii Europejskiej, która nie tylko chce uderzyć w produkcję rolno-spożywczą, ale także – jak pamiętamy – postuluje przeniesienie leśnictwa z kompetencji krajowych do tzw. kompetencji dzielonych między UE, a państwa członkowskie. Byłoby się czym dzielić, jeśli wierzyć pogłoskom mówiącym o tym, że w razie powstania „Turnicki Park Narodowy” mógłby liczyć nawet na dwa miliony euro dofinansowania w ramach programów unijnych. Zachęcająca perspektywa, tylko czy taki nowy obszar chroniony jest w ogóle potrzebny? Na koniec spójrzmy i na tę kwestię.

„Całe to towarzystwo oraz takie media jak »Gazeta Wyborcza« czy OKO Press zarzucają Lasom Państwowym, że nadmiernie eksploatują Puszczę Karpacką. O tym, z jakimi konfabulacjami mamy do czynienia, świadczą chociażby oficjalne dane statystyczne, z których jasno wynika, że lasy na tych terenach w 1946 roku stanowiły zaledwie 36% powierzchni całkowitej Nadleśnictwa, a w roku 2018 – aż 62%. Krótko mówiąc, Lasy Państwowe włożyły i wkładają nadal mnóstwo pracy w zalesianie tych terenów oraz ich prawidłową eksploatację. Warto też dodać, co »ekolodzy« całkowicie przemilczają, że około 1500 ha lasów Pogórza Przemyskiego, które obejmują stary drzewostan, znajduje się już od pod ochroną. Jeśli chodzi natomiast o wycinkę drzew, to jest ona prowadzona, ale w lasach gospodarczych do tego przeznaczonych. W Nadleśnictwie Bircza dla przykładu średni wiek drzewostanu w ciągu ostatnich 50 lat zwiększył się z 69 do aż 87 lat. Mówiąc wprost, lasów na tym terenie PRZYBYWA. Tak więc i te argumenty »ekologów« są całkowicie wyssane z palca” – możemy przeczytać z kolei na portalu Fronda.pl w kontekście Pogórza Przemyskiego, które rzekomo miało być „nadmiernie eksploatowane” przez Lasy Państwowe w czasach poprzedniej władzy.

O co więc tu tak naprawdę chodzi? Niestety odpowiedź nie nie może być i nie jest zbyt oryginalna, bo jak to zwykle bywa – gdy nie wiadomo, o co chodzi, to... wiadomo, o co chodzi.

Jan Ptasznik