Wedle raportu opublikowanego 13 czerwca przez Centrum Badawcze ds. Energii i Czystego Powietrza, od początku wojny na Ukrainie Rosja zarobiła na eksporcie ropy, węgla i gazu prawie 100 mld euro. Najwięcej surowców od Rosjan kupili Chińczycy. Drugie miejsce zajęły jednak Niemcy, z których od początku wojny do Rosji trafiło 12,1 mld euro.

Kanclerz Niemiec Olaf Scholz przekonuje jednak, że Moskwa po prostu nie może tych pieniędzy wykorzystać.

 - „Putin nie może niczego kupić z pieniędzy, które dostaje od nas, bowiem import nowoczesnych technologii jest objęty sankcjami. To wywołuje dużą irytację u rosyjskiego przywódcy”

- stwierdził polityk na antenie amerykańskiej telewizji CBS.

- „Opracowujemy pakiety sankcyjne w ten sposób, by szkodzić Putinowi”

- podkreślił.

Zapewnił przy tym, że Niemcy inwestują znaczne środki w infrastrukturę, która pozwoli uniezależnić się od dostaw rosyjskich surowców.

- „Wiem, że są ludzie, którzy myślą, że jednego popołudnia można podjąć decyzję o budowie, a następnego ranka mieć już port i 40-kilometrowy rurociąg. W realnym życiu tak to jednak nie wygląda”

- zaznaczył.