Komentując ostatnie zdarzenia w polskiej przestrzeni powietrznej w wywiadzie dla „Wprost”, szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Jacek Siewiera przyznał, że „naiwnością” byłoby myśleć, „że skutki wojny na taką skalę, jak w Ukrainie, nie dosięgną Polski”. Podkreślił, że tragedia w Przewodowie i incydent z rakietą znalezioną pod Bydgoszczą są przykładem efektów wojny, dotykających państwa regionu.

- „Nie zdradzę tajemnicy mówiąc, że w kontekście rosyjskiej agresji na Ukrainę, liczyliśmy się z o wiele bardziej kryzysowymi scenariuszami”

- przyznał.

Minister odniósł się również do medialnej debaty na temat odnalezionego pod Bydgoszczą obiektu wojskowego i spekulacji dot. tego, kto zawinił, kiedy w grudniu rosyjska rakieta wleciała w polską przestrzeń powietrzną.

- „Z całym szacunkiem dla potrzeby szerokiego informowania społeczeństwa, to akurat nie jest temat do debaty publicznej”

- podkreślił.

W ostatnim czasie w polskiej przestrzeni powietrznej obserwowane są też niebezpieczne balony.

- „Są potencjalnym zagrożeniem, chociażby dla samolotów pasażerskich, ponieważ są skonstruowane z przezroczystego materiału, przez co są trudne do zauważenia przez myśliwce, które miałby je przechwycić i rozpoznać. Często nie mają nawet elementów metalowych i dysponują bardzo małą skuteczną powierzchnię odbicia radarowego. Lecą na wysokościach niedostępnych dla jakichkolwiek śmigłowców”

- wyjaśnił szef BBN.

Zapewnił przy tym, że „każdy taki incydent na naszym terytorium lub w sojuszniczym państwie jest analizowany pod kątem potencjalnego zagrożenia”.

- „Na tej podstawie podejmowane są określone działania. W interesie wojska jest, by takie analizy były niejawne, ponieważ mogłyby zdradzić możliwości rozpoznania, którymi armia dysponuje”

- dodał.