Co więcej, niektórzy ze środowiska medialnego i wojskowego Rosji uważają, że incydenty te zagrażają nawet wiarygodności Rosji jako mocarstwa nuklearnego.

Kreml potwierdził w poniedziałek ataki na dwa rosyjskie lotniska w pobliżu Riazania i Engelsa . W ich wyniku „lekko uszkodzone” miały zostać dwa samoloty, a trzech żołnierzy poniosło śmierć.

Warto też zaznaczyć, że jedno z lotnisk znajduje się zaledwie 200 km od Moskwy, a baza lotnicza w mieście Engels leży w odległości około 800 km od granicy z Ukrainą. Miejsca obu ataków natomiast są oddalone od siebie około 650 km.

Rosyjscy blogerzy wojskowi pomijają ostatni poniedziałkowy "sukces" ataku rakietowego Moskwy na Ukrainę, ale ostrej krytyce poddają władze na Kremlu w odniesieniu do tego, że rosyjskiej obronie przeciwlotniczej „nie udało im się zapobiec eksplozjom na lotniskach położonych kilkaset kilometrów w głąb kraju” – czytamy.

- Podkreśla się, że ukraińskie grupy dywersyjne muszą być aktywne na terytorium Rosji lub zdolne do atakowania odległych celów w sąsiednim państwie - oznajmili analitycy think tanku – podaje portal dziennik.pl.

Wiarygodność co co zdolności obronnych Rosji podważa szczególnie to, że dronami została zaatakowana nawet baza bombowców strategicznych Tu-95. Warto podkreślić, że z tej bazy mogą startować maszyny przenoszące ładunki jądrowe, co deklasuje Rosję jako mocarstwo atomowe – ocenia ISW.