Dodajmy tu, że o. Czesław zasadniczo starał się ograniczać do wyjaśniania losów pojedynczych ludzi, czego przykłady wyżej podaliśmy. Jak bowiem sam kiedyś powiedział: „Nam nie są potrzebne żadne przepowiednie o tragicznej przyszłości, jaka niepowstrzymanie się zbliża. Wszystko wskazuje na to, żeśmy już wkroczyli w pierwszą fazę początku końca naszej cywilizacji”. I zaznaczmy, że wielu ostatnio, uznało za znak owego początku końca naszej cywilizacji, pożar i spowodowane nim zniszczenia Katedry Notre Dame. Czy ksiądz Klimuszko by się z nimi zgodził? Trudno powiedzieć. Jednak zauważmy, że mimo swej niechęci do formułowania przepowiedni dotyczących dziejów, kilka takich przepowiedni dla swoich przyjaciół ów franciszkanin wypowiedział.

Atak na Europę

Najważniejsza z nich pojawiła się w rozmowie ze znaną dziennikarką Wandą Konarzewską. A oto jak słowa te brzmiały (według Krzysztofa Kamińskiego – autora książki „O. Czesław Andrzej Klimuszko. Jasnowidz. Zielarz. Uzdrowiciel.”): „Widziałem żołnierzy przeprawiających się przez morze na takich małych, okrągłych stateczkach, ale po twarzach widać było, że to nie Europejczycy. Widziałem domy walące się i dzieci włoskie, które płakały. To wyglądało jak atak niewiernych na Europę. Wydaje mi się, że jakaś wielka tragedia spotka Włochy. Część buta włoskiego znajdzie się pod wodą. Wulkan albo trzęsienie ziemi? Widziałem sceny jak po wielkim kataklizmie. To było straszne!”

W pierwszych trzech zdaniach tej wypowiedzi pojawia się wojna. I to wojna agresywna, prowadzona przez „niewiernych”. „Niewiernymi” muzułmanie nazywają chrześcijan. Jednak tutaj to określenie stosuje ksiądz katolicki, chrześcijanin. I to wobec tych, którzy przepływają morze, aby zaatakować Włochy, i na dodatek: nie wyglądają jak Europejczycy.

Wiadomo, że tacy ludzie zamieszkują południowe wybrzeże Morza Śródziemnego i stamtąd mają blisko do Włoch. Są oni przy tym „niewiernymi” z chrześcijańskiego punktu widzenia, gdyż jako muzułmanie nie wierzą w podstawowe prawdy chrześcijaństwa: boskość Jezusa i Trójcę Świętą. Pojawia się wniosek: ojciec Klimuszko widział atak muzułmanów na Włochy, a więc na Europę. Widział początek wojny!

A skoro wspomniany atak ma być skierowany na Półwysep Apeniński, to zauważmy, że najbliżej do niego jest z Libii. W niej zaś, już jest wojna, o której libijski wicepremier Ahmed Meitig stwierdził, że zatacza ona coraz szersze kręgi. W związku z czym, już wkrótce około ośmiuset tysięcy libijskich uciekinierów może starać się dotrzeć do wybrzeży na południu Europy. Przywołany polityk ostrzegł też, że władze w Trypolisie wkrótce mogą stracić kontrolę nad 400 więźniami z „Państwa Islamskiego”, przetrzymywani przez libijskie władze. Zacytujmy Meitiga: „Więźniowie ci są terrorystami. Do tej pory współpracowaliśmy ze społecznością międzynarodową w ich sprawie, ale obecnie widzimy, że kilku naszych zagranicznych partnerów wspiera armię Haftara”. Chodzi tu o prorosyjskiego generała Chalifę Haftara, który sam siebie ogłosił szefem rządu Libijskiej Armii Narodowej (ANL) i ma swoją siedzibę w Bengazi. Od czwartego kwietnia tego roku zaś, Libijska Armia Narodowa, dowodzona właśnie przez generała Haftarę, prowadzi ofensywę na Trypolis – siedzibę rządu jedności narodowej Mustafy as-Saradża, uznawanego przez Organizację Narodów Zjednoczonych. Jeśli przy tym ANL, której wojska kontrolują już wschodnią i południową Libię z wszystkimi jej zasobami naftowymi, uda się zająć Trypolis, wtedy zdobędzie władzę nad całym krajem. No i na mapie świata pojawi się kolejny prorosyjski, nieobliczalny kraj. I być może to z niego, wyruszą na podbój Europy żołnierze, których widział o. Klimuszko. Żołnierze, którzy rozpętają przyszłą wojnę, do której – jak potem zobaczymy – ma przyłączyć się sojusznik generała Haftara, czyli… Rosja!

Wojna i kataklizm!

Ta wojna ma dopiero się zdarzyć. Jednak faktyczna wojna wyznawców Islamu (muzułmanów) z chrześcijanami już trwa. Trwa co najmniej od 11 września 2001 roku. I choć nie jest ona jeszcze prowadzona na tak wielką skalę, o której mówił polski franciszkanin, to przecież wciąż giną setki ludzi. Najnowszym aktem wspomnianej wojny wydają się być zamachy bombowe na Sri Lance, których ofiarami jest (według ostatnich danych) trzystu pięćdziesięciu dziewięciu zabitych i ponad pięciuset rannych.

Być może również pożar Notre Dame to kolejny fragment tej wojny. Tak przynajmniej sądzi wielu Francuzów. Mówią oni bowiem prywatnie lub komunikują w Internecie, że za tym smutnym wydarzeniem stoją muzułmanie. Muzułmanie, dla których atak na paryską katedrę to kolejny krok w podboju Europy. Takich poglądów jednak we francuskich mediach głównego nurtu po prostu nie ma!

A wracając do zaprezentowanego wyżej opisu wizji o. Klimuszki. Opis ten składa się z ośmiu zdań. W pierwszych trzech była mowa o wojnie. W następnych pięciu, o wielkim kataklizmie i jego następstwach. Kataklizm ten, byłby wywołany jednak też wojną!

A oto jak brzmi kolejna przestroga franciszkanina: „Wojna wybuchnie na Południu wtedy, kiedy zawarte będą wszystkie traktaty i będzie otrąbiony trwał pokój. Rosję zdradzą jej sąsiedzi. Nie, nie my! …. Ogniste włócznie uderzą w zdrajców. Zapłoną całe miasta. Potem rakiety pomkną nad oceanem, skrzyżują się z innymi, spadną w wody morza, obudzą bestię. Ona się dźwignie z dna. Piersią napędzi ogromną falę. Widziałem transatlantyki znoszone jak łupinki… Ta góra wodna sunie ku Europie. Nowy Potop! Zadławi się w Gibraltarze! Wychlupnie do środka Hiszpanii, wleje się na Saharę, zatopi włoski but aż po rzekę Pad. Zniknie pod wodą Rzym ze wszystkimi muzeami, z całą cudowną architekturą… Morze pokryje archiwa, wszystkie dokumenty opatrzone pieczęcią tajności teraz już będą na zawsze utracone … Widziałem z bliska ścianę wody idącą na Paryż, była wyższa od wieży Eiffla… Spływając w głąb lądu porywała ludzi, którzy się czepiali poręczy na balkoniku, u szczytu. Wody sunęły straszną potęgą, czułem w nich moc żywiołu, który wszystko zmiecie. Widziałem statki zanim się wywróciły dnem porośniętym zielono…Kotłował się zwał porwanych dachów, zlizanych autobusów i gęstwa ciał ludzkich, kataklizm zapierający dech. A ja to widziałem jak z balkonu, cały obszar aż po horyzont. Te wody szły przez Niemcy aż tutaj. Sięgnęły Polski. … Tu , gdzie my dziś jesteśmy, będzie morze. Woda pokryje mój cmentarzyk. Chyba pan wie, że tu jest depresja? Z Kaszubii zostanie kilka wysepek”.… Nasz naród powinien z tego wyjść nienajgorzej. Może pięć, może dziesięć procent jest skazane. Wiem, że to dużo, że to już miliony, ale Francja i Niemcy utracą więcej. Italia najwięcej ucierpi. To Europę naprawdę zjednoczy. Ubóstwo zbliża …“

„Polsce będą się kłaniać narody Europy”!

Jak widać – według ojca Klimuszki – Polskę dotknie katastrofa przyrodnicza spowodowana przyszłą wojną. Wojną, która wybuchnie na Południu. Tymczasem, jak już czytaliśmy, z południowego wybrzeża Morza Śródziemnego, ma zacząć się atak muzułmanów. Można więc sądzić, że to właśnie oni uderzą z „Południa” Morza Śródziemnego i rozpętają wojnę, której skutkiem będzie straszny kataklizm. Oddziała on też na Polskę, co warto powtórzyć, ale sama wojna nie pojawi się w naszej Ojczyźnie. Tak o tym bowiem mówił niezwykły franciszkanin: „Polska będzie źródłem nowego prawa na świecie, zostanie tak uhonorowana wysoko, jak żaden kraj w Europie. Będzie jakaś wojna w Europie, ale to nie przejdzie przez teren Polski. Polsce będą się kłaniać narody Europy… Widzę mapę Europy, widzę orła polskiego w koronie. Polska jaśnieje jak słońce i blask ten pada naokoło. Do nas będą przyjeżdżać inni, aby żyć tutaj i szczycić się tym”.

I zauważmy tu, że prezentowane wyżej przepowiednie pozwalają nakreślić pewną sekwencję wydarzeń: wpierw atak muzułmanów na Europę (głównie Włochy) zapewne z Libii, potem – jako konsekwencja owego ataku - wojna, do której dołączy się Rosja; wreszcie - spowodowany tą wojną - niespotykany dotąd wodny kataklizm: ogromna fala tsunami, która zaleje dużą część Europy, w tym polskie Kaszuby. Ci jednak, co przetrwają tak wojnę, jak tsunami, zjednoczą się we wspólnej biedzie. I wynika z tych objawień przyszłych wydarzeń, że na czele resztek Europy stanie Polska – zapewne jako najmniej zniszczona, i w związku z tym, najpotężniejsza. I podkreślmy: być może znakiem i zapowiedzią tego wszystkiego są ostatnie nieszczęścia: pożar Katedry Notre Dame – serca chrześcijańskiej Europy, a w innej części świata (Sri Lanka), ataki na miejscowych chrześcijan i Europejczyków.

Czy ojciec Klimuszko jest wiarygodny?

A niezależnie od związku tych dwóch wydarzeń z wizjami ojca Klimuszki, na pewno wielu z nas zadaje sobie teraz następujące pytanie: czy stanie się tak, jak przepowiadał cytowany tu jasnowidz?

Oczywiście nie wiadomo, ale warto zastanowić się nad jego wiarygodnością. Wiemy przecież, że Biblia mówi o fałszywych prorokach, którzy powiodą za sobą tłumy. Wspomina również o wilkach w owczej skórze, którzy są pośród nas, chrześcijan. Czy jednym z nich był właśnie ów polski franciszkanin, który do dziś budzi wśród katolików wiele sporów i kontrowersji, prowokując nawet oskarżenia o okultyzm?

Aby odpowiedzieć na to pytanie, przypomnijmy sobie podstawową zasadę odróżniania ludzi i słów wiarygodnych, od tych, którym nie należy wierzyć. Wszystko zatem zależy od tego: kto przepowiada, w jaki sposób to czyni, oraz jaki stosunek ma do tego Kościół hierarchiczny.

Zacznijmy od końca: w przypadku księdza Klimuszki Kościół hierarchiczny nigdy nie zajął negatywnego stanowiska w sprawie jego wizji i innej działalności. A to jest „na plus” dla niego. Jeżeli chodzi o sposób przepowiadania, to zakonnik raczej niechętnie przepowiadał przyszłość dziejową. Jednak w przypadkach indywidualnych, widzimy trafność wielu tych wizji, które dotyczyły wydarzeń, z naszej perspektywy już dokonanych. Zresztą, jak wyżej wskazaliśmy, nasza teraźniejsza rzeczywistość dziejowa układa się we wzór, wskazujący na duże szanse spełnienia się omawianych wizji. Co do osoby przepowiadającego zaś, to pamiętajmy, że ojciec Klimuszko do końca życia pozostał katolickim księdzem i franciszkańskim zakonnikiem, szanowanym przez świeckich i swych współbraci zakonnych.

Jak widzimy, ojciec Klimuszko raczej z powodzeniem zdaje egzamin z wiarygodności. Nie lekceważmy więc jego wizji, choć oczywiście nie musimy w nie wierzyć. Jeżeli jednak zaczną się spełniać na naszych oczach, nie dziwmy się temu!

Eryk Łażewski