W poniedziałek sensacyjnymi informacjami podzielił się serwis WP Sportowe Fakty, wedle którego premier Mateusz Morawiecki przed rozpoczęciem mundialu miał obiecać polskiej kadrze przynajmniej 30 mln zł, jeśli Biało-Czerwoni wyjdą z grupy. Obietnica ta miała stać się powodem sporu pomiędzy piłkarzami, kiedy byli jeszcze w Katarze. Doniesieniom tym szybko zaprzeczył rzecznik rządu Piotr Müller, który poinformował, że rząd planuje dofinansowanie polskiej piłki, ale nie ma mowy o rządowych premiach dla piłkarzy reprezentacji za wyjście z grupy.  Teraz do sprawy odniósł się na antenie Radia ZET selekcjoner polskiej reprezentacji.

- „Byliśmy w Katarze 20 dni, a o ewentualnej premii od premiera, podkreślam cały czas - ewentualnej, bo nikt nie mówił o kwotach, rozmawialiśmy może pięć minut. Nie było żadnych kłótni, skoncentrowaliśmy się na tym, co najważniejsze”

- powiedział.

Michniewicz zaprzeczył też, jakoby był w konflikcie z prezesem PZPN i zapewnił, że nie zamierza zrezygnować ze swojego stanowiska.

- „Do 31 grudnia jestem pracownikiem PZPN, a co będzie później zdecyduje prezes Kulesza”

- podkreślił.

Stwierdził przy tym, że wywiązał się z postawionego przed sobą zadania, jakim było awansowanie na mundial i wyjście z grupy.