Protesty zostały wywołane przez piątkowe naloty służb imigracyjnych, w trakcie których aresztowano 44 osoby za domniemane naruszenia przepisów imigracyjnych. Funkcjonariusze ICE zajęli pozycje przed dużym sklepem z narzędziami, przed którym nielegalni pracownicy oferowali swoje usługi. Setki demonstrantów domagało się natychmiastowego uwolnienia zatrzymanych Latynosów. Demonstranci rzucali przedmiotami, takimi jak fajerwerki, w funkcjonariuszy i próbowali zablokować pojazdowi służb imigracyjnych odjazd. Na filmie z zajść widać płonący pojazd na skrzyżowaniu ulic w centrum dzielnicy Paramount i osobę w kasku motocyklowym, rzucającą kamieniami w pędzące pojazdy federalne. Widać też umundurowanych policjantów w maskach gazowych, stojących na ulicy zaśmieconej przewróconymi wózkami sklepowymi. Już w piątek, 6 czerwca wściekli demonstranci w kalifornijskiej metropolii atakowali konwój służb imigracyjnych i rzucali jajkami w funkcjonariuszy. Urzędnicy odpowiedzieli demonstrantom, próbując rozproszyć zgromadzenie gazem łzawiącym i granatami hukowymi. Demonstranci zablokowali również części głównej arterii komunikacyjnej dzielnicy. Ustawiono blokady drogowe z bloków betonowych i wózków sklepowych.
Los Angeles Times poinformował, że niektórzy demonstranci podpalili flagę USA.
„Powstańcy niosący obce flagi atakują urzędników imigracyjnych, podczas gdy połowa amerykańskiego przywództwa politycznego uznała, że ochrona granic jest złem” – tak skomentował demonstracje wiceprezydent USA JD Vance na X.
Zastępca dyrektora Federalnego Biura Śledczego (FBI) Dan Bongino powiedział, że podczas piątkowych protestów dokonano kilku aresztowań. „Wy przynosicie chaos, my przynosimy kajdanki” — napisał na X. „Prawo i porządek zwycięży”. Zastępca szefa sztabu prezydenta USA Stephen Miller nazwał protesty „brutalnym powstaniem”.
Ogólnokrajowe naloty służb imigracyjnych na dzielnice kojarzone z natężeniem nielegalnej imigracji są częścią polityki imigracyjnej Trumpa, która od początku jego drugiej kadencji ma na celu znaczące ograniczenie tego zjawiska.
Po ostatnich zamieszkach władze Los Angeles ogłosiły, że rozprawią się z agresywnymi protestującymi, ale Trump nie wierzy w takie deklaracje. Tym bardziej, że ciemnoskóra burmistrz Los Angeles Karen Bass na - równi z uczestnikami zamieszek - potępiła działania federalnych urzędników i ostrzegła przed eskalacją skutków ciągłej obecności agentów ICE. Policja, jak w wielu innych metropoliach Ameryki rządzonych przez demokratów, okazała się bezradna. Ale Donald Trump nie zamierza kapitulować wobec rządów tłumu. Właśnie ogłosił wysłanie i rozmieszczenie w Los Angeles 2000 żołnierzy Gwardii Narodowej. Wszystko to wbrew woli lokalnych władz, które wywodzą się z opozycyjnej wobec Trumpa Partii Demokratów.
Rzeczniczka Trumpa Karoline Leavitt powiedziała, że rząd USA „przeciwstawia się bezprawiu, któremu pozwolono się rozprzestrzenić”. Demokratyczny gubernator Gavin Newsom oskarżył z kolei administrację Trumpa o „umyślne” podsycanie napięć poprzez interwencję.
Decyzja o wysłaniu Gwardii Narodowej przeciwko protestującym była „celowo prowokacyjna”, napisał Newsom na platformie X. Trump wysyła Gwardię Narodową „nie dlatego, że brakuje organów ścigania, ale dlatego, że chcą widowiska”, powiedział, dodając: „Nigdy nie stosujcie przemocy. Działajcie pokojowo”.
Sekretarz obrony USA Pete Hegseth ogłosił, że rząd USA rozważa również wysłanie Marines, aby wesprzeć policję w walce z protestującymi. „Jeśli przemoc będzie trwała, Marines z bazy w Camp Pendleton również zostaną zmobilizowani — są w stanie najwyższej gotowości” — napisał na X.
Rzeczniczka administracji Trumpa Leavitt broniła tych działań. „Administracja Trumpa ma politykę zerowej tolerancji dla zachowań przestępczych i przemocy, zwłaszcza gdy przemoc jest skierowana przeciwko funkcjonariuszom organów ścigania” — powiedziała. Obwiniła o obecną sytuację „niekompetentne” demokratyczne kierownictwo w stanie Kalifornia. Gwardia Narodowa przybędzie do Los Angeles w sobotę (czasu lokalnego), powiedział w wywiadzie dla Fox News komisarz ds. granic Trumpa, Tom Homan.
W USA stany zazwyczaj kontrolują Gwardię Narodową. Decyzja prezydenta o przejęciu dowództwa nad Gwardią Narodową stanu była rzadkością w historii USA. Gwardia Narodowa została ostatnio wysłana do Kalifornii w 2020 r. — z powodu zamieszek po śmierci czarnoskórego Amerykanina George'a Floyda, spowodowanej przez policję.
Zajścia w Los Angeles administracja Trumpa traktuje jako próbę sił z demokratami. Ich taktyka negocjowania z samozwańczymi liderami rebelii z 2020 r., gdy doszło do fali zajść po śmierci George Floyda – była w kampanii Trumpa symbolem samobójczej taktyki ustępowania przed zwolennikami burd i podpaleń. Teraz nowa administracja chce pokazać, że zdecydowanie i egzekwowanie prawa powinno mieć priorytet.