Jutro ulicami Warszawy przejdzie organizowany przez Donalda Tuska „Marsz miliona serc”. Przewodniczący Platformy Obywatelskiej zapowiedział to wydarzenie w lipcu, po emisji reportażu w „Faktach” TVN poświęconego pani Joannie. Wedle narracji dziennikarzy, kobieta została osaczona przez policję w szpitalu, ponieważ zażyła środki poronne. Okazało się jednak, że policja interweniowała w związku ze zgłoszeniem lekarza psychiatry. Lekarka obawiała się, że jej pacjentka może targnąć się na swoje życie. Tusk wykorzystał towarzyszące sprawie emocje, ale teraz nawet nie zaprosił pani Joanny na swój marsz.

- „Moja historia została wykorzystana do budowania politycznego kapitału i do przedwyborczej gry. (…) Mam wrażenie, że w momencie kiedy marsz został ogłoszony, to przestało chodzić o mnie czy o prawa reprodukcyjne kobiet, a najważniejsza stała się przepychanka z PiS-em”

- żali się kobieta w rozmowie z TOK FM.