Zełenski podkreślił, że Ukraina wypracowała wielowarstwowy system obrony powietrznej złożony z jednostek rakietowych, mobilnych grup przechwytujących, myśliwców i dronów. Jak zaznaczył, podczas ostatniego ataku udało się zestrzelić 700 z 810 rosyjskich dronów. Porównując tę sytuację do Polski, wskazał, że polska obrona powietrzna zneutralizowała jedynie cztery z dziewiętnastu maszyn naruszających granicę. – Oczywiście Polska nie jest w stanie wojny, więc nie jest przygotowana na tego rodzaju działania – dodał ukraiński prezydent.
Słowa Zełenskiego spotkały się z krytyką ze strony polskich władz. Prezydent Karol Nawrocki w rozmowie z dziennikiem Fakt wyraził dezaprobatę wobec takiego tonu:
– Nie podobały mi się te słowa pana prezydenta. Wiem, co chciał przekazać. Ukraina jest bardziej doświadczona w prowadzeniu tego typu walki z rosyjskimi dronami. To doświadczenie, za które zapłaciła bardzo wysoką cenę – zaznaczył.
Nawrocki podkreślił też, że Polska konsekwentnie wzmacnia swoje siły zbrojne i jednocześnie prowadzi działania dyplomatyczne, aby budować potencjał sojuszniczy:
– Polska będzie gotowa się bronić. Choć nie chcemy wojny i robimy wszystko, żeby wojny nie było. Dlatego musimy zarówno modernizować armię, jak i umacniać relacje z partnerami międzynarodowymi.
Wypowiedź Zełenskiego była odbierana przez część komentatorów jako niefortunna, szczególnie w momencie, gdy Warszawa i Kijów ściśle współpracują w zakresie bezpieczeństwa regionalnego i wsparcia wojskowego. Polskie władze, choć podkreślają solidarność z Ukrainą, wskazują, że podobne porównania mogą być wykorzystywane propagandowo przez Rosję.