Szef PPK oraz wiceprezydent międzynarodowej World Kennel Union Piotr Kłosiński wraz z Ewą Pietralik oraz Agnieszką Bielarczyk pojawili się jako prelegenci na IX Kongresie Rolnictwa RP. Polskie Porozumienie Kynologiczne oraz jej przedstawiciele postanowili przypomnieć rządzącym o sztandarowym projekcie organizacji.
Polskie Porozumienie Kynologiczne chce rozwiązać problem bezdomności zwierząt
W trakcie Kongresu Piotr Kłosiński zwrócił się bezpośrednio do wicepremiera Henryka Kowalczyka. Szef PPK mówił o dotychczasowych osiągnięciach oraz zabiegał o to, by ministerstwo rozpatrzyło koncepcję stworzenia funduszu do spraw walki z bezdomnością zwierzaków.
– Panie Premierze, Szanowni Państwo, rok był trudny, ale udało się doprecyzować standardy, jeśli chodzi o schroniska i wypracować mechanizmy dotyczące likwidacji bezdomności zwierząt. Panie Premierze, nie wszystko się udało. Zapewne przyjdziemy jeszcze do Pana nie raz z propozycją stworzenia funduszu do spraw walki z bezdomnością zwierząt. My ten program już realizujemy w ramach organizacji kynologicznych i fenologicznych, ale dla transparentności wydatkowania środków dalej uważamy, że taki fundusz powinien funkcjonować przy ministerstwie rolnictwa. To fundusz z pieniędzy hodowców, a nie podatników
– mówił Piotr Kłosiński.
Szef PPK, powołując się na dane Najwyższej Izby Kontroli, alarmował o marnotrawieniu milionów złotych, które z założenia miałyby pomagać rozwiązać problem bezdomności. Schroniska to jednak istna studnia bez dna – zamiast problem rozwiązać, hojne dotacje przyznawane przez samorząd jeszcze bardziej pogłębiają bezdomność czworonogów. I przy okazji utrzymują właścicieli przeróżnych schronisk, nierzadko o skrajnie lewicowych sympatiach.
– Według raportu NIK rocznie samorząd wydaje na walkę z bezdomnością około 280 mln złotych, a tylko część, mały procent tej sumy jest wydawany na kastracje, sterylizacje czy adopcje. Reszta pieniędzy idzie na działania doraźne. Czyli nie walczymy ze przyczynami, ale skutkami. To wyrzucanie pieniędzy w błoto
– informował szef Polskiego Porozumienia Kynologicznego.
– Powiedzmy wprost. Te dziesiątki milionów rokrocznie są przeżerane przez niektórych właścicieli prywatnych schronisk, hycli i organizacje zajmujące się zarabianiem na udawanej walce z bezdomnością zwierząt. Wierzę, że ministerstwo w przyszłości przyjrzy się temu procederowi
– dodał Kłosiński, kładąc wyraźny akcent na potrzebę działań ze strony Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi.
Patohodowle to również problem
28 lutego kynolodzy z PPK odbyli spotkanie z wiceminister Anną Gembicką. Tematem, który podjęły strony, były ewentualne zmiany w prawie, które umożliwiłyby podwyższenie standardów w hodowlach psów oraz kotów rasowych. Jest to o tyle istotne, gdyż niedawno były hodowca owczarków niemieckich Przemysław Szoplewski ujawnił standardy panujące w hodowlach zrzeszonych w Związku Kynologicznym w Polsce.
– Szukając szczeniaka pod wystawy, trafiłem z polecenia do hodowcy i sędziego kynologicznego ZKwP, członka zarządu Klubu Owczarka Niemieckiego (ZKwP) Krzysztofa Dobrzańskiego, mieszkającego w małej miejscowości pod Brzeskiem. Zafascynowany na tamten moment jego pełnymi sukcesów wizjami nie zwróciłem uwagi na warunki, w jakich prowadzona była hodowla. Brak kojców, wszędzie rozstawione klatki i kilka przyczepek do przewozu zwierząt, w których – jak się okazało – mieszkały na co dzień psy, wychodząc tylko na tzw. siku i kupę. Szczenięta były pozostawione bez matki przy ruchliwej drodze pod chmurką w odległości ok. 80 metrów od domu, zabezpieczone jedynie kilkoma panelami związanymi sznurkami. Pan Dobrzański na tyle mamił mnie wizjami pasma sukcesów, że na tamten moment nie zadawałem niepotrzebnych pytań
– opowiada Szoplewski o swojej wizycie w hodowli Mavic.
Jak czytamy na łamach portalu napsitemat.pl, kynolodzy po rozmowie z Gembicką nie kryli zadowolenia.
– W końcu ministerstwo jest zdecydowane wydać wojnę pseudo hodowlom, czyli tysiącom fabryk psów imitujących na niby rodowodach psy i koty rasowe, a nastawionych jedynie na zarabianie pieniędzy
– wskazywał po owocnym spotkaniu Piotr Kłosiński.
– Chodzi nam o polepszenie dobrostanu w hodowlach, ale też o to, by zwyczajnie źli i niemoralni hodowcy nie psuli wzorców ras i nie oszukiwali nabywców
– dodał Piotr Dworak-Sokołowski z Polskiej Federacji Kynologicznej.