Według Kuleby, oświadczenia "rosyjskich źródeł" to nic innego jak "fałszywe sygnały" mające na celu „wykoleić" planowany szczyt pokojowy w Szwajcarii, którego Władimir Putin najwyraźniej się obawia. Minister jest przekonany, że rosyjski przywódca nie ma faktycznej woli zakończenia agresji na Ukrainę.

Kuleba podkreśla, że jedynie zdecydowane i zjednoczone stanowisko społeczności międzynarodowej, wyrażone podczas tego szczytu, może faktycznie zmusić Putina do wyboru między wojną a pokojem. Ukraiński dyplomata uważa, że Rosja będzie wówczas zmuszona do ustępstw i respektowania prawa międzynarodowego.

Z drugiej strony, doniesienia agencji Reuters sugerują, że Putin może być skłonny do negocjowania zawieszenia broni i „zamrożenia" konfliktu na obecnej linii frontu. Rozmówcy Reutersa twierdzą, że rosyjski przywódca rozumie, iż dalsza ofensywa wymagałaby powtórzenia kosztownej mobilizacji, która wcześniej nadwyrężyła notowania jego rządu.

Wojna w Ukrainie wchodzi w fazę dyplomatycznej gry, w której Rosja próbuje zasygnalizować otwartość na rozwiązania, podczas gdy Ukraina i jej sojusznicy podchodzą z dużą dozą nieufności do tych doniesień. Kluczowe będzie to, czy uda się wypracować trwałe porozumienie na planowanym szczycie pokojowym.

Dmytro Kuleba stwierdził też, że rosyjskie "źródła" rozsiewają "fałszywe sygnały" o chęci zakończenia walk, podczas gdy wojska Kremla wciąż brutalnie atakują terytorium Ukrainy.

Ta dwoistość sygnałów Kremla może być taktycznym posunięciem Putina, mającym na celu osłabienie determinacji Ukrainy i jej sojuszników. Jednocześnie Rosja jest oskarżana o popełnienie licznych zbrodni wojennych na terytorium Ukrainy, w tym o celowe ataki na ludność cywilną, masakry, tortury, a nawet przymusowe wysiedlenia Ukraińców.