Goszcząc na antenie Polsat News, były dowódca Wojsk Lądowych RP gen. Waldemar Skrzypczak ocenił, że na Białorusi pojawia się możliwość siłowego obalenia reżimu Aleksandra Łukaszenki. Wojskowy wskazał, że w przypadku sukcesu ukraińskiej kontrofensywy, walczący po stronie napadniętego państwa, dobrze wyszkoleni i uzbrojeni Białorusini podejmą się takiego wyzwania. W ten sposób na Białorusi może rozpocząć się powstanie. Gen. Skrzypczak zaznaczył przy tym, że Polska powinna być gotowa do udzielenia pomocy powstańcom.

- „Trzeba być gotowym do wsparcia oddziałów, które będą prowadziły operację przeciwko Łukaszence”

- stwierdził.

Jego wypowiedź odbiła się szerokim echem w rosyjskich i białoruskich mediach. Teraz odniósł się do niej również Aleksander Łukaszenka.

- „Śledzimy tych gości, o których mówił ten chory generał. Że tam powstają sztandary, całe pułki lub bataliony. Tak to nazywają. Ale tak naprawdę, wiemy, gdzie oni są. Znamy wszystkich po imieniu. Jesteśmy gotowi, niech przyjdą”

- powiedział dyktator w rozmowie z dziennikarzami kremlowskiego kanału „Rosja 24”.

Powtórzył przy tym swoją absurdalną tezę o rzekomej chęci polskich władz do zaatakowania Białorusi.