Sejmowe komisje zajęły się wczoraj projektem Polski 2050 i Koalicji Obywatelskiej dot. zamrożenia cen energii. Projekt stał się znany dzięki dodanym do niego zapisom liberalizującym zasady budowy farm wiatrowych. Po medialnej burzy ostatecznie zapisy te zostały usunięcie. Wedle relacji posłów Prawa i Sprawiedliwości, wciąż należy się jednak obawiać o ostateczny kształt ustawy. Reprezentantowi wnioskodawców projektu, posłowi Krzysztofowi Gadowskiemu miał wczoraj towarzyszyć „tajemnicy mężczyzna”.

- „W środę na posiedzeniu połączonych komisji finansów i energii poseł sprawozdawca (Gadowski) poprosił jakiegoś tajemniczego pana o odpowiedzi na nasze pytania, ponieważ nie znał tego projektu”

- powiedział w czasie dzisiejszej debaty w Sejmie poseł Marek Suski.

Przedstawiciele opozycji tłumaczyli, iż mężczyzna ten „to przedstawiciel Instytutu Obywatelskiego Adam Romanowski”.

Suski zaznaczył jednak, że posłom nie udało się znaleźć jego nazwiska na stronach instytutu.

- „On jest współwłaścicielem kancelarii adwokackiej, która reprezentuje duże firmy energetyczne”

- powiedział poseł.

- „Wnoszę o zwołanie konwentu i wyjaśnienie sprawy, bo zatrudnienie osoby, która zajmuje się zawodowo za duże pieniądze reprezentowaniem firm, przed którymi właśnie ta ustawa ma chronić, to tak, jakby wynająć lisa do pilnowania kurnika”

- apelował.

Wniosek został jednak odrzucony.

Do sprawy za pośrednictwem mediów społecznościowych odniósł się również Marcin Horała.

- „To się nie dzieje. Na komisji sejmowej wnioskodawca z Platformy nie znał projektu wiatrakowego i przekazał głos ekspertowi, który biegle znał ustawę. Ekspertem okazał się wspólnik kancelarii prawnej obsługującej koncerny energetyczne. Rywin przy nich to skromny detalista”

- napisał poseł.