Sprawę opisuje portal onet.pl, który dotarł do relacji matki Renaty Skrzypczyńskiej, czołowej przed laty polskiej tenisistki, a dziś byłej już żony obecnego szefa PZT, Mirosława Skrzypczyńskiego.

"Bił mnie, moją córkę i wnuczkę" – relacjonuje była teściowa Skrzypczyńskiego. Na początku 2019 roku, gdy Skrzypczyński od niespełna dwóch lat był już szefem PZT, do Związku przyszedł odręcznie napisany przez byłą teściową prezesa list, ukazujący jego drugą, tę znaną wyłącznie najbliższej rodzinie twarz przemocowca, psychicznie oraz fizycznie znęcającego się nad najbliższymi osobami.

Korespondencja przesłana do PZT przez byłą teściową - Sabinę W. zostaje jednak zablokowana przez jednego z działaczy, który nie zdecydował się na przekazanie jej dalej.

Natomiast 23 września 2020 roku na fejsbukowy profil "Quo Vadis PZT?" zdjęcia swej twarzy posiniaczonej wskutek pobicia doznanego ze strony prezesa Związku przesyła jego córka Ewelina, która tłumaczy: „Mam zdjęcia z każdego pobicia. Wcześniej nie wysyłałam, bo się go bałam, teraz uważam, że to za daleko zaszło” i dodaje: „To nie jest normalny człowiek, nie powinien być na tym stanowisku”.

Była teściowa Mirosława Skrzypczyńskiego twierdzi, że były zięć, nie tylko sam bił jej córkę, lecz także nastawiał przeciwko niej dziewczynki. „Mówił do Eweliny: "lej matkę, lej!". Wnusia wtedy brała rakietę do ręki i zaczynała uderzać. Prosiłam Renatę: "chroń się albo uciekaj z domu". Raz mi powiedziała, że jak chroniła głowę ręką, to Ewelina jej tę rękę złamała, ale ja mojej wnuczki nie winię. Jest mi jej żal. Jak na dziecko, wiele przeszła” – relacjonuje Sabina W. nadmieniając: „Mnie też bił, gdy broniłam Ewelinę albo Renusię”.

Jednak trwająca wiele lat przemoc wobec rodziny to nie jedyne przestępstwo o jakie oskarżany jest prezes PZT. Zarzuty o molestowanie seksualne wysuwają pod jego adresem również pragnące zachować anonimowość dwie jego byłe podopieczne, które na początku lat 90. Skrzypczyński trenował w klubie Energetyk Gryfino.

„Wyparłam to nazwisko z pamięci” - mówi jedna z byłych zawodniczek Skrzypczyńskiego i dodaje: „Po latach to, co nam robił, bez wątpienia mogę nazwać przemocą i formą molestowania seksualnego”.

Szczególnie traumatycznym przeżyciem dla nastoletnich podopiecznych Mirosława Skrzypczyńskiego miały być indywidualne spotkania z nim w jego „kantorku”. „Do kantorka wołał zawsze tylko jedną dziewczynę, pod pretekstem omówienia elementów, jakie możemy poprawić w swojej grze” – wspomina jedna z zawodniczek i precyzuje: „Zaraz po wejściu do środka, zamykał drzwi. Wszystko, co działo się wewnątrz, pozostawało tajemnicą między nim a zawodniczką. Gdy miałam 14 lat, dotknął mnie po raz pierwszy. Łapał za piersi, pupę, w miejsca intymne… Do dziś pamiętam ten jego śmiech. Traktował to jako dobrą zabawę. Ile razy to zrobił? Po latach większość wspomnień wyparłam. Jestem jednak przekonana, że obmacywał mnie co najmniej kilka razy”.

Prezes Polskiego Związku Tenisowego Mirosław Skrzypczyński w rozmowie z reporterami onetu zaprzeczył oskarżeniom o stosowaną przez niego przemoc w rodzinie, swoją byłą teściową nazwał osobą chorą psychicznie oraz zażądał ujawnienia nazwisk byłych zawodniczek, które oskarżają go o molestowanie seksualne.

Na swoją obronę prezes PZT przytacza też swoje sukcesy trenerskie z czasów pracy w Energetyku Gryfino. Jak ustalił onet.pl z klubu tego Skrzypczyński miał wylecieć wskutek interwencji rodziców, oskarżających go o zachowania przemocowe w stosunku do ich dzieci trenujących w Energetyku.