Do sprawy rocznicy zakończenia II wojny światowej i kapitulacji Niemiec odniosła się także minister stanu ds. kultury Claudia Roth. Przypomniała, że „w środku Europy znowu toczy się wojna, zbrodnicza agresja przeciwko Ukrainie rozpoczęta przez Rosję”.

Niemiecka minister stwierdziła także, że „ważna data zwycięstwa aliantów oznaczała koniec rozpoczętej przez Niemcy wojny napastniczej i eksterminacyjnej, która spowodowała niewypowiedziane cierpienia i zniszczenia w całej Europie”.

Głos w tej sprawie w kuriozalnych słowach zabrał także kanclerz Niemiec Olaf Scholz.

78 lat temu Niemcy i świat zostały wyzwolone spod tyranii narodowego socjalizmu. Zawsze będziemy za to wdzięczni" – czytamy w wpisie Olaf Scholz na Twitterze.

8 maja przypomina, że demokratyczne państwo nie jest oczywistością. Powinniśmy je chronić i bronić – każdego dnia” – dodał Scholz.

Czy to już poruszanie się w równoległej rzeczywistości niemieckiego polityka, czy jedynie twardy biskarckowski niemiecki pragmatyzm, żeby nie płacić odszkodowań wojennych za zbrodnie, jakich w trakcie II wojny światowej dopuściły się Niemcy.

Śpiewkę odnośnie zmian nazw wszyscy już przecież znamy. Byli więc Krzyżacy, Prusacy i Naziści, a teraz są unici. Za każdym razem – przywołując Winstona Churchilla – to jednak ci sami z krwi i kości Niemcy.